Wnuk Mołotowa broni przymierza Stalina z Hitlerem
W 1939 roku ZSRR mógł i był gotów pomóc Polsce, jednak aby było to możliwe musiałaby ona zgodzić się, by jej pomóc - zauważa na łamach dziennika "Izwiestija" znany rosyjski politolog Wiaczesław Nikonow, wnuk stalinowskiego ludowego komisarza (ministra) spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa.
"ZSRR mógł i był gotów pomóc Polsce - wówczas otwarcie nam wrogiej. Aby było to możliwe, musiałaby ona zgodzić się, by jej pomóc, przyjmując gwarancje bezpieczeństwa z naszej strony" - podkreśla Nikonow. "Wszelako nikomu nie udało się namówić jej do tego" - dodaje.
Politolog pisze o tym, odnosząc się do zarzutów wobec sowieckiej Rosji o sprzymierzenie się z Adolfem Hitlerem i współudział w rozpętaniu II wojny światowej.
Nikonow zaznacza, że Polsce mogły też pomóc Francja i Wielka Brytania, "jeśli poważnie dałyby do zrozumienia Berlinowi, iż gotowe są walczyć z Niemcami, jeśli te napadną na Polskę".
"Wprost przeciwnie - Hitler otrzymywał od Zachodu uspokajające sygnały, że wojnę wypowiedzą, ale walczyć nie będą. I nie walczyli, dopóki Niemcy same nie zaatakowały" - wskazuje, dodając, iż "ZSRR, naturalnie, preferował sojusz z zachodnimi demokracjami".
"Co miała robić Moskwa, gdy Berlin zaproponował zawarcie paktu o nieagresji i określenie linii, której niemieckie wojska nie przekroczą, zaatakowawszy Polskę, a Londyn, Paryż i Warszawa nie miały ochoty porozumiewać się w jakiejkolwiek sprawie?" - pyta politolog.
Nikonow podkreśla, że dzięki zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow ZSRR mógł przystąpić do wojny "z rubieży, które bolszewiccy liderzy uważali za sprawiedliwie należące do ZSRR, ponieważ wcześniejsze (granice) zostały mu narzucone w okresie pewnej słabości kraju - w latach wojny domowej".
"Czy Polska i państwa bałtyckie miały podstawy do oburzenia z powodu sowieckiej polityki?" - pyta i odpowiada: "Bez wątpienia. Ich terytoria, które w następnych miesiącach weszły w skład ZSRR, nie tylko zostały pozbawione suwerenności, ale bardzo szybko odczuły na sobie surowość rewolucyjnych porządków, znanych sowieckim ludziom od 1917 roku".
Nikonow przyznaje, że kraje te i ich obywatele "przeżyły wiele tragedii". "Wystarczy przypomnieć Katyń" - konstatuje.
Politolog wskazuje, że "inną sprawą jest, czy państwom tym byłoby lepiej, jeśli terytoria te już w sierpniu 1939 roku znalazłyby się pod okupacją nazistowską".
"Związek Sowiecki bynajmniej nie stał się sojusznikiem Niemiec. Zyskał jedynie czas. Stalin nawet przez chwilę nie ufał Hitlerowi - on nie ufał nawet najbliższym współpracownikom" - pisze Nikonow.
"ZSRR nie ponosi winy za rozpętanie wojny. Rozpętały ją Niemcy wespół ze swoimi rzeczywistymi sojusznikami - Japonią i Włochami, co zostało udowodnione przed Trybunałem Norymberskim, którego werdykt usiłuje się przekreślić" - konkluduje politolog.
INTERIA.PL/PAP