Strajk to zła wiadomość dla handlu detalicznego - drugi dzień świąt Bożego Narodzenia to początek poświątecznych wyprzedaży w sklepach. Protest dotknął także kibiców piłkarskich - wyznaczony na poniedziałek mecz ekstraklasy Anglii między Arsenalem a Wolverhampton Wanderers został przesunięty na wtorek. Związek zawodowy Aslef uważa, że praca w drugi dzień Świąt powinna być dobrowolna, a maszyniści decydujący się na nią powinni otrzymać trzykrotną dzienną stawkę (łącznie ok. 365 funtów) oraz wolne innego dnia. Dla poparcia podobnych żądań pracownicy metra strajkowali także rok temu w drugi dzień Bożego Narodzenia. Dyrekcja metra (London Underground) jest zdania, że praca w tym dniu powinna być traktowana tak samo jak w każdy inny dzień ustawowo wolny od pracy. Układ zbiorowy pracy z 1992 r. nakłada na maszynistów obowiązek pracy w święta. Metro nie zdołało jednak zapobiec strajkowi na drodze sądowej. Dyrekcja argumentowała m. in., że głosowanie w sprawie strajku jest nielegalne, ponieważ brali w nim udział maszyniści, od których nie wymagano obecności w pracy drugiego dnia Świąt. Do pracy w poniedziałek wyznaczono 350 pracowników na ok. 20 tys. ogółu zatrudnionych. Sędzia nie dopatrzył się jednak naruszenia przepisów strajkowych. Przedstawiciele metra zapowiedzieli, że będą starali się zminimalizować skutki strajku i skierują na trasy w mieście dodatkowe autobusy. Akcję Aslef potępił burmistrz Londynu Boris Johnson, oskarżając maszynistów o brak wrażliwości na sytuację ludzi, którzy mają pensje niższe od nich i z powodu protestu nie mają jak dojechać do pracy. Poniedziałkowy strajk jest pierwszym z serii czterech 24-godzinnych strajków zapowiedzianych przez Aslef. Kolejne wyznaczono na: 16 stycznia, 3 lutego oraz 13 lutego 2012 roku. Maszyniści londyńskiego metra zarabiają ok. 44,5 tys. funtów rocznie. Pracują 35 godzin w tygodniu i mają 43 dni wolnego.