Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

USA: Głosowanie zadecyduje o reformie ochrony zdrowia

Kongres zebrał się w niedzielę na nadzwyczajnym posiedzeniu, aby uchwalić reformę opieki zdrowotnej zapewniającą ubezpieczenie medyczne nieubezpieczonym obecnie Amerykanom. Projekt opracowany przez Demokratów jest sztandarowym punktem programu prezydenta Obamy.

/AFP

Do ostatniej chwili przed rozpoczęciem posiedzenia nie wiadomo było, czy Demokraci dysponują większością 216 głosów potrzebną do uchwalenia ustawy.

Występujący w niedzielnych programach telewizyjnych przywódcy demokratyczni wyrazili przekonanie, że reforma uzyska tę większość. Przyznali też jednak, że kluczowi kongresmani wciąż nie są przekonani.

"Myślę, że będziemy mieli te minimum 216 głosów, kiedy zarządzimy głosowanie" - oświadczył w programie telewizji NBC "Meet the Press" prefekt demokratycznej większości ("whip", dosł.: bicz) w Izbie Steny Hoyer.

"Whip" jest w Izbie Reprezentantów odpowiedzialny za dyscyplinę partyjną we frakcji parlamentarnej.

Zastępczyni Hoyera, Debbie Wasserman Schultz, powiedziała tego samego dnia w telewizji Fox News, że Demokratom wciąż brakuje głosów do wymaganej większości 216.

Demokraci dominują liczebnie w Izbie nad Republikanami w stosunku 257 do 178 głosów, ale w sprawie reformy ochrony zdrowia kilkudziesięciu z nich odmówiło poparcia projektowi ich własnej partii.

Kilku wahających się to grupa konserwatywnych kongresmanów z Bartem Stupakiem na czele. Domagają się oni silniejszych gwarancji, że reforma nie umożliwi finansowania aborcji z funduszy federalnych.

Chodzi tu o proponowany przepis przewidujący państwowe subwencje dla osób, które będą zmuszone wykupywać drogie ubezpieczenia medyczne na prywatnym rynku.

Zastrzeżenia oponentów budzą także niektóre inne przepisy, jak np. opodatkowanie planów ubezpieczeniowych oferowanych przez pracodawcę.

Izba Reprezentantów będzie głosować nad wersją ustawy uchwaloną już przez Senat, istotnie różniącą się od tej, którą Izba uchwaliła na jesieni. Nie doszło jednak wtedy do uzgodnienia wspólnej wersji wskutek zahamowania procedury w Kongresie po utracie przez Demokratów "superwiększości" 60 głosów w Senacie.

Na niedzielnym posiedzeniu Izba ustali najpierw w głosowaniu reguły debaty nad ustawą, potem ma głosować nad pakietem zmian do niej zgodnych z życzeniami kongresmanów, a następnie nad ostateczną wersją ustawy.

Zmiany te zostaną następnie przegłosowane w Senacie, tym razem zwykłą większością głosów (50 plus 1) na podstawie reguły pn. reconciliation (co znaczy: uzgodnienie ustawy z wersją uchwaloną przez Izbę), która pozwala na szybkie zatwierdzenie ustawy bez dyskusji.

Prezydent Barack Obama będzie mógł wtedy podpisać ustawę, aby stała się obowiązującym prawem.

Ustawa o reformie ma rozszerzyć ubezpieczenia medyczne na dodatkowych 30 milionów nie ubezpieczonych Amerykanów i położyć kres takim praktykom firm ubezpieczeniowych jak odmowa polis osobom już chorym, cofanie polis i niepokrywanie kosztów leczenia pod różnymi pretekstami. W dalszej perspektywie ma też ograniczyć koszty usług medycznych.

Republikanie twierdzą, że reforma sprowadza się do "przejęcia opieki zdrowotnej przez rząd" i doprowadzi do ogromnego zwiększenia i tak już wysokiego deficytu budżetowego.

Reformę uważa się za najważniejszą od 45 lat, kiedy Kongres uchwalił utworzenie funduszu ubezpieczeń medycznych emerytów (Medicare).

Posiedzenie Kongresu odbywa się w atmosferze zażartej walki politycznej.

Przybywających na Kapitol kongresmanów witali demonstranci z konserwatywnego ruchu Tea Party, który od lata zeszłego roku prowadzi zaciekłą kampanię przeciw reformie.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także