UE: Zgoda na francuskie reformy
Kraje strefy euro dały w poniedziałek zielone światło dla reform gospodarczych we Francji proponowanych przez prezydenta Sarkozy'ego.
Grożą one jednak przesunięciem o dwa lata zapowiadanego wcześniej na rok 2010 zrównoważenia francuskich finansów publicznych.
- Rozpoczynamy program reform, które nie mają precedensu - uzasadniał Sarkozy w Brukseli po spotkaniu ministrów finansów Eurogrupy, w której wyjątkowo wziął udział. Od partnerów w UE zażądał "inteligentnego i dynamicznego" interpretowania zapisów unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu, który określa surowe kryteria polityki gospodarczej krajów członkowskich, w tym przede wszystkim nakłada obowiązek redukowania deficytu budżetowego.
W kwietniu Francja wraz z innymi krajami strefy euro zobowiązała się, że zredukuje do zera swój deficyt budżetowy do roku 2010. Ale tuż po swoim wyborze w maju na prezydenta, ku niezadowoleniu przywódców innych krajów i Komisji Europejskiej Sarkozy zapowiedział, że chce przesunąć tę datę o dwa lata, z uwagi na koszty planowanych reform gospodarczych.
Sarkozy tłumaczy, że reformy, w tym cięcia podatków, które będą kosztować francuski budżet co najmniej 13 mld euro rocznie, są potrzebne, bowiem napędzą wzrost gospodarczy i zaowocują nowymi miejscami pracy. A to pozwoli na redukcję deficytu, choć pewnie nieco później, niż zobowiązała się Francja.
- Musimy być realistyczni i szczerzy - powtarzał francuski prezydent na konferencji prasowej.
Jego zdaniem, jeśli wzrost gospodarczy pozwoli, to deficyt zostanie zredukowany już w 2010 roku, - A jeśli nie w 2010, to w 2012, trudno, sam będę tego bardzo żałował - dodał.
Zapowiedział, że wszystkie owoce wzrostu gospodarczego zostaną skierowane na pokrycie deficytu, który w tym roku ma wynieść 2,4 proc. zaś w przyszłym "poniżej 2,4 proc".
Przewodniczący Eurogrupy, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker pozytywnie wypowiedział się o francuskich planach.
- Dobre jest to, że we Francji są podejmowane reformy, które będą z korzyścią nie tylko dla Francji i Francuzów, ale dla całej UE - podkreślił.
Wyraził przy tym przekonanie, że "nie będzie żadnej przerwy w konsolidacji finansów publicznych Francji".
Wypowiedzi Junckera oznaczają, że Sarkozy zrealizował cel swojej nietypowej wizyty na posiedzeniu ministrów Eurogrupy - przekonał ich do zgody na wycofanie się Francji z podjętego w kwietniu zobowiązania.
Poprzedni francuski rząd zakładał, że deficyt finansów publicznych wyniesie w przyszłym roku 1,8 proc. PKB. KE zaleca, by rokrocznie malał on o co najmniej 0,5 pkt. proc.
Francja ma kłopoty także z długiem publicznym, który wynosi obecnie ok. 65 proc. PKB (pod koniec zeszłego roku 63,7 proc.). Pakt Stabilności i Wzrostu przewiduje maks. 60 proc.
INTERIA.PL/PAP