Kluczową kwestią w kolejnej, trudnej dla strony unijnej fazie rozmów, jest zachowanie równych warunków działania, by przedsiębiorstwa z Wysp, korzystając z niższych standardów pracy czy ochrony środowiska, nie zdobywały w ten sposób przewagi konkurencyjnej nad firmami z UE. Celem pertraktacji jest uzgodnienie do końca roku umowy, która obejmowałaby szereg zagadnień, od handlu, przez bezpieczeństwo, rybołówstwo, przestrzeń kosmiczną, po współpracę w zakresie ochrony środowiska. "27" podkreśla, że jej oferta dla Wielkiej Brytanii jest bardzo szczodra - przewiduje ona, że we wzajemnym handlu nie będzie żadnych ceł, czy kwot taryfowych. To ważne dla obu stron - 45 proc. eksportu Zjednoczonego Królestwa trafia do krajów unijnych. Z nich też pochodzi 53 proc. towarów i usług importowanych na Wyspy. Bruksela chce jednak, by Londyn przyjął takie same regulacje w różnych dziedzinach, od pomocy publicznej po standardy pracy i standardy socjalne. Na wniosek Francji, w tekście zapisano, że unijne standardy będą punktem odniesienia, by stwierdzić w przyszłości, czy Wielka Brytania spełnia swoje obowiązki jako strona umowy. To może być jednak trudne do przełknięcia dla Brytyjczyków, bo - jak zauważyła agencja Reutera - głównym celem Londynu w negocjacjach jest osiągnięcie "ekonomicznej i politycznej niezależności". Francuska minister ds. europejskich Amelie de Montchalin podkreślała w Brukseli, że konieczność zachowania równych warunków działania, a także takich samych standardów jeśli chodzi o udzielanie pomocy publicznej, kwestie socjalne, środowiskowe, podatkowe, czy sanitarne jest bardzo ważne. "Słyszę, jak brytyjskie firmy mówią, że chcą pełnego dostępu do unijnego rynku wewnętrznego i wiedzą, że oznacza to przestrzeganie tych samych norm sanitarnych, ale także norm produkcyjnych. Oczywiście chcą mieć dostęp do 500 milionów konsumentów, a nie tylko do rynku brytyjskiego z 65 milionami mieszkańców" - mówiła de Montchalin. Francji, a także innym krajom UE, zależy też na zachowaniu dostępu do wód brytyjskich dla unijnych rybaków na takich zasadach jak obecnie. Londyn chciałby uzależnić te kwestie od możliwości swobodnego działania firm z rynku finansowego w UE, ale w Brukseli budzi to opór. Wielka Brytania ma przedstawić swoje stanowisko negocjacyjne w czwartek, a rozmowy rozpoczną się w przyszłym tygodniu. Czasu na negocjacje jest niewiele, bo okres przejściowy dla Wielkiej Brytanii w UE trwa do 31 grudnia 2020 roku. Część dyplomatów wskazuje, że wynegocjowanie partnerstwa może okazać się niemożliwe w tak krótkim czasie, zważywszy na to, jak szeroka jest gama tematów, z którymi muszą zmierzyć się strony. "To niezwykle ambitny, trudny harmonogram, który stanowi wyzwanie dla nas wszystkich. Jednak ostatecznie potrzebujemy politycznego konsensusu, a nie widzę w Londynie apetytu na przedłużanie negocjacji. Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby jak najszybciej znaleźć trwały, akceptowalny i wybiegający w przyszłość kompromis" - powiedział w Brukseli minister ds. europejskich Niemiec Michael Roth.