Dziecko zaginęło w nocy z poniedziałku na wtorek w miejscowości Palazzuolo sul Senio niedaleko Florencji. Według pierwszych ustaleń wyszło samo z domu po tym, gdy rodzice położyli je spać. Zaczęli go szukać w nocy w rejonie domu, a dopiero rano zawiadomili karabinierów. W całym rejonie gospodarstwa rolnego i okolicy rozpoczęły się intensywne poszukiwania z udziałem policji i innych służb oraz ochotników.W kierunku domu chłopca jechał w środę z ekipą Giuseppe Di Tommaso, dziennikarz popularnego popołudniowego programu "La vita in diretta" (Życie na żywo - red.), nadawanego w RAI 1. Głos na dnie wąwozu - Byłem w samochodzie z ekipą, gdy poprosiłem, by się zatrzymał, bo chciałem wysiąść na chwilę. Byłem sam i nagle usłyszałem głos na dnie wąwozu. Pomyślałem, że może mi się wydaje, ale zacząłem krzyczeć "Nicola, Nicola". W odpowiedzi usłyszałem "mamma, mamma" - relacjonował reporter.Dodał, że natychmiast zawiadomił napotkanych karabinierów; jeden z nich zszedł do wąwozu i wydobył z niego dziecko. Chłopiec był w odległości trzech kilometrów od domu. Wpadł do głębokiego rowu. "Nie spaliśmy dwie noce" Jego stan jest dobry. Przewieziony został na badania i obserwację do szpitala. - Nie spaliśmy przez dwie noce, ale to wynagradza nam cały wysiłek - powiedział burmistrz Palazzuolo sul Senio, Gian Piero Moschetti.