Ponad sto osób zostało rannych. Telewizja państwowa podała, że ataków dokonali, z użyciem samochodów z ładunkami wybuchowymi, zamachowcy-samobójcy. Celem eksplozji, przeprowadzonych w odstępie kilku minut, był gmach cywilnych służb bezpieczeństwa oraz budynek innych sił bezpieczeństwa. Na pokazanych przez telewizję zdjęciach widać zakrwawionych ludzi niesionych do karetek pogotowia i poważnie uszkodzony budynek. MSZ w Damaszku oświadczyło, że przed dwoma dniami Liban ostrzegł władze Syrii przed infiltracją kraju przez Al-Kaidę. Piątkowe zamachy to zarazem pierwsze tego rodzaju ataki od czasu, gdy w Syrii rozpoczęły się w marcu protesty przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada, krwawo tłumione przez władze. Do ataków doszło w pierwszym dniu wizyty w Damaszku obserwatorów Ligi Arabskiej, którzy mają pomóc w rozwiązaniu konfliktu. Przedstawiciele organizacji udali się na miejsca zamachów. Według szacunków ONZ w ciągu dziewięciu miesięcy protestów przeciwko Asadowi zginęło w Syrii ponad 5 tys. ludzi. Syryjskie władze twierdzą natomiast, że zbrojne gangi "terrorystyczne" zabiły już prawie 2 tys. policjantów i żołnierzy. W ostatnich tygodniach pokojowe demonstracje zostały przyćmione przez zbrojne starcia między zbuntowanymi żołnierzami, przyłączającymi się do protestów, a regularną armią.