Poniedziałkowy lot z Australii do Malezji nie odbył się bez przeszkód. Muhammad Arif, 45-letni pasażer malezyjskich linii lotniczych zwrócił na siebie uwagę jeszcze przed startem maszyny. Jedna z osób, która wówczas leciała samolotem podała w rozmowie z Associated Press, że mężczyzna zaczął modlić się na głos. Groził, że ma bombę. Samolot zawrócił do Australii - W tamtym momencie myśleliśmy, że modli się za wszystkich. Ludzie po prostu się śmiali - dodał jeden ze 199 pasażerów. Jednak jak zaznaczył Velutha Parambath, po upływie około 30 minut, 45-latek zachowywał się coraz głośniej. Zaczął nawet popychać pozostałych pasażerów, aby ostatecznie rzekomo zasugerować, że ma ze sobą materiały wybuchowe. - Nie sądzę, żeby specjalnie powiedział "bomba". Ale niósł swoją torbę i rzekł: "Mam moc w swoich rękach" - podkreślił mężczyzna, który podróżował z żoną i trójką dzieci. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać i słychać zachowanie Arifa. Na filmie udostępnionym na Twitterze można usłyszeć, jak mężczyzna powtarza do pasażerów: - Jestem Muhammad, sługa Allaha. Następnie w stronę podróżujących kieruje pytanie, "czy oni również są sługami". Ostatecznie członek załogi odpowiada twierdząco, jednak 45-latek nadal stoi w przejściu. Na kolejnym filmie słychać, jak mężczyzna wdaje się w dyskusję z pozostałymi pasażerami. Użytkownik, a zarazem podróżujący tamtym lotem, dołączył do opublikowanego nagrania wpis, w którym stwierdził, że "szaleniec stawał się coraz bardziej agresywny" oraz, że jego zachowanie przynosi wstyd muzułmanom. W kolejnym wpisie dodał, że 45-latek stwierdził, iż jedynie "testował" osoby tego wyznania. Czytaj też: Bójka o miejsce przy oknie. "Nigdy nie wylecimy" Awanturował się na pokładzie. Został aresztowany przez policję Po ponad trzech godzinach od startu samolot był zmuszony zawrócić na lotnisko w Sydney, gdzie pasażerowie spędzili kolejne trzy, zamknięci na pokładzie - donosi Fox News. 45-latek został aresztowany przez tamtejszą policję, a podróżujących wypuszczono z samolotu. Jak podaje Australijska Policja Federalna w komunikacie, mieszkaniec Canberry został (we wtorek - red.) rano oskarżony o zakłócenie lotu. Mężczyznę oskarżono o fałszywą groźbę zniszczenia samolotu i niestosowanie się do instrukcji załogi. "Przestępstwa te zagrożone są odpowiednio maksymalną karą 10 lat pozbawienia wolności i grzywną w wysokości ponad 15 tys. dolarów" - zaznaczono w oświadczeniu i dodano, że sprawa trafiła do sądu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!