Jak informuje "Spiegel", trzy miesiące po poprzednim strajku w strefie Grafehausen, kierowcy ciężarówek, pracujący dla polskiej firmy, zebrali się ponownie. Skarżą się na warunki pracy, a przede wszystkim na brak wypłaty zaległych wynagrodzeń. We wtorek strajki rozpoczęli kierowcy czterech ciężarówek, a potem pojawili się trzej kolejni. Protestujący ostrzegli, że wkrótce dołączą następni. Jak podaje "Bild", na terenie Grafehausen od kilku dni strajkuje 35 gruzińskich, ukraińskich i uzbeckich kierowców polskiego spedytora. Policja mówiła nawet o 61 demonstrantach, ale podkreślała, że protest przebiega spokojnie. "Kierowcy zbierają się, biwakują przed ciężarówkami. Niektórzy z nich zaczynają rozładowywać zawartość przyczep" - pisze "Bild". Protest kierowców polskiej firmy. Brak wypłat od miesięcy Jeden z kierowców powiedział, że niektórzy musieli czekać od trzech do sześciu miesięcy na swoje wypłaty. - Ci, którzy otrzymali pieniądze, nie chcą już pracować dla tej firmy. Znajdziemy inną pracę - mówi. Jak jednak przekazuje sieć doradcza Faire Mobilität, tym razem istnieje szansa, że spór zakończy się szybciej niż poprzednio. Jak podaje organizacja, jeden z właścicieli firmy miał przychylić się do żądań protestujących i część zaległych wynagrodzeń już została przelana na ich konta. Ponadto przedsiębiorca zadeklarował, że "jest gotowy do rozmów". Faire Mobilität zajmuje się m.in. pomocą w egzekwowaniu stosownych płac i uczciwych warunków pracy. Warunkiem wypłaty pieniędzy było to, że pięć ciężarówek dowiezie pilny ładunek do miejsca przeznaczenia. W środę część kierowców zrezygnowała z protestu i zwróciła pojazdy. Jednak według Edwina Atemy z Europejskiego Związku Pracowników Transportu, pozostali mają kontynuować strajk do czasu uregulowania należnych wypłat wszystkim pracownikom. - Każdy kierowca negocjuje indywidualnie - mówi Atema. Faire Mobilität podaje, że Grafehausen stało się dla kierowców "symbolem sporu pracowniczego". Strajk kierowców w Grafehausen. Sytuacja się powtarza Jak informowaliśmy w kwietniu, w strefie odpoczynku Grafehausen na niemieckiej autostradzie A5 między Frankfurtem a Darmstadt zebrało się osiemdziesięciu kierowców, głównie Gruzinów i Uzbeków. Twierdzili oni, że są wykorzystywani, pozbawieni podstawowych praw i zostali oszukani przy podpisywaniu umowy z firmą. Przekonywali, że zostali zrekrutowani i podpisali umowy zlecenia, które nie zobowiązują pracodawców do przyznawania urlopów i dni wolnych, zasiłków chorobowych czy zabezpieczeń w przypadku jednostronnego rozwiązania umowy. Kierowcy informowali również, że musieli z własnej kieszeni płacić za praktyki i szkolenia oferowane przez firmę, że byli zmuszeni płacić za uszkodzenia pojazdów oraz nie mają dostępu do dokumentacji dotyczącej ich zatrudnienia lub ubezpieczenia zdrowotnego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!