Spór Francji z W. Brytanią o dowództwo operacji w Libii
Francji i Wielkiej Brytanii trudno się porozumieć, kto ma dowodzić planowaną operacją wojskową w Libii - pisze dziennik "Le Figaro". Londyn chce, by na czele operacji stanęło NATO, Paryż opowiada się za międzynarodową koalicją.
Jak podkreśla francuska gazeta, Francja i Wielka Brytania mają odegrać podstawową rolę w operacji militarnej przeciw siłom libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego.
Flota powietrzna gotowa do zaatakowania Libii
Jednak - dodaje gazeta - jeszcze w piątek wieczorem oba państwa nie były zgodne co do sposobu koordynacji akcji zbrojnej.
"Londyn nalega na to, by NATO odegrało główną rolę w interwencji, podczas gdy Francuzi chcą odsunąć Sojusz Północnoatlantycki na rzecz międzynarodowego dowodzenia, gdyż są przekonani, że nie jest on właściwą organizacją, by otworzyć nowy front w świecie arabskim" - twierdzi "Le Figaro".
Ale - dodaje dziennik - "NATO jest gotowe "wypełnić tę pustkę", jeśli Francuzi i Brytyjczycy nie zdołają szybko dojść do porozumienia".
Decyzje w sprawie scenariusza interwencji powinny zapaść w sobotę po południu na międzynarodowym szczycie w Paryżu z udziałem przywódców państw europejskich, USA i Ligi Arabskiej. Według francuskiej dyplomacji, akcja militarna przeciw dyktatorowi Libii może rozpocząć się w kilka godzin po paryskim spotkaniu.
Według francuskich mediów, w operacji najbardziej znaczący udział wezmą Francja, Wielka Brytania, USA oraz prawdopodobnie niektóre państwa arabskie. Londyn zadeklarował już w piątek, że skieruje swoje myśliwce do baz, z których będą mogły egzekwować wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Libią.
Paryż oświadczył już, że jest gotów do akcji militarnej przeciwko Libii, ale nie podał dotąd żadnych szczegółów. Według sobotniego "Le Figaro", w operacji może wziąć udział od 20 do 25 francuskich myśliwców i bombowców, które wystartują z dwóch baz: w Solenzara na Korsyce oraz w Istres na południu Francji. Oprócz nich do akcji może być wysłany przez Paryż lotniskowiec Charles-de-Gaulle z myśliwcami na pokładzie.
USA zapowiedziały, że nie wyślą do Libii wojsk lądowych. W interwencji mogą jednak - według "Le Figaro" - uczestniczyć amerykańskie myśliwce F-15 i F-16 oraz lotniskowce operujące na Morzu Śródziemnym.