- Niczego nie wykluczamy - powiedziała w rozmowie z gazetą prokurator okręgowa Mary Carmack-Altwies. - W tym momencie wszystkie opcje, w tym zarzuty karne, są na stole. Czytaj też: Alec Baldwin. Nowe fakty o tragedii na planie "Rust". Aktor celował w kamerę Wyjaśniła, że śledztwo obecnie skupia się na aspekcie balistycznym tragicznego wydarzenia - śledczy próbują ustalić, jaki rodzaj pocisku był w broni, która zabiła autorkę zdjęć Halynę Hutchins, i kto umieścił amunicję w pistolecie. - Na planie filmu była ogromna liczba kul i musimy dowiedzieć się, jakie to pociski - dodała Carmack-Altwies. Dziennik przypomina, że śledczy podczas wykonywania nakazu przeszukania na miejscu wydarzenia zabezpieczyli trzy rewolwery, zużyte łuski i amunicję - w pudełkach, luzem i w saszetce. Sprawa z udziałem Aleca Baldwina. "To była prawdziwa broń" Carmack-Altwies nie zgodziła się także z używaniem określenia "rekwizyt" w stosunku do broni palnej, używanej na planie filmu. Zwróciła uwagę, że terminologia stosowana w niektórych dokumentach sądowych, związanych ze sprawą, może dawać mylące wrażenie, że była to broń nieprawdziwa.- To była prawdziwa broń - powiedziała, nie wymieniając konkretnie, jakiego rodzaju broni palnej użyto. - To była odpowiednia broń z minionych czasów - dodała.Prokurator zdradziła, że policjanci wciąż przesłuchują ludzi, którzy byli na planie. - Prawdopodobnie będziemy potrzebować tygodni, jeśli nie miesięcy dalszych zeznań, które są nam potrzebne, aby dojść do punktu końcowego. Czytaj też: Alec Baldwin śmiertelnie postrzelił kobietę na planie "Rust"