Rosyjska FSB rozbiła polską siatkę szpiegowską
Kluczową rolę w rozbiciu polskiej siatki szpiegowskiej na Białorusi odegrała rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) - napisał moskiewski dziennik "Kommiersant".
Gazeta przedstawia dalsze szczegóły pokazanego w niedzielę przez państwowe media na Białorusi zatrzymania pięciu osób (czterech Białorusinów i Rosjanina) działających - jak podano - na rzecz polskiego wywiadu wojskowego.
Dziennik w sekretariacie Związku Białorusi i Rosji (ZBiR) uzyskał informację, że "operacja białoruskiego kontrwywiadu powiodła się dzięki czujności rosyjskiej FSB".
- Nasz towarzysz przyszedł do FSB, do wszystkiego się przyznał i sprawa ruszyła - powiedział cytowany przez "Kommiersanta" zastępca sekretarza ZBIR Iwan Makuszok, mając na myśli oficera armii rosyjskiej, niejakiego Jurenię, który sam zgłosił się na milicję.
Makuszok nie wyklucza, że za "aktywną współpracę" Jurenia może uniknąć kary.
"Kommiersant" pisze, że w skład siatki - prócz Jurenii - wchodzili major jednostki rakietowej stacjonującej przy granicy z Polską Władimir Ruskin, major wojsk rakietowej obrony przeciwlotniczej Wiktor Bogdan i żołnierze brygady radiotechnicznej Korneluk i Pietkiewicz (również znani tylko z nazwiska).
Jak twierdzi rosyjska gazeta, wszyscy oni fotografowali na kliszy tajną dokumentację dotyczącą systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji, a zwłaszcza systemów przeciwrakietowych S-300, następnie zapisywali zdjęcia w formacie cyfrowym i przenosili na kartę pamięciową typu Flash. Do przekazywania danych wywiadowczych służyły skrytki, a do przewozu ich przez granicę wykorzystywano schowek w gaśnicy samochodowej - dodaje "Kommiersant".
Wszyscy podejrzani zostali oskarżeni z artykułu 365. białoruskiego kodeksu karnego, mówiącego o zdradzie państwa. Zgodnie z białoruskim kodeksem karnym za to przestępstwo grozi im od siedmiu do 15 lat więzienia. Gdyby zdrada państwa wiązała się ponadto z zabójstwem, podejrzani podlegają karze śmierci i konfiskacie majątku.
INTERIA.PL/PAP