Rosja: Biznesmen o pałacu dla Putina za 1 mld dolarów
O powstającym z myślą o Władimirze Putinie na południu Rosji kompleksie pałacowym o wartości 1 mld dolarów i o korupcji w otoczeniu premiera opowiedział dziennikowi "Wiedomosti" były partner biznesowy petersburskich przyjaciół Putina Siergiej Kolesnikow.
Rosyjski dziennik potwierdził, że Kolesnikow jest autorem demaskatorskiego listu otwartego na ten temat, adresowanego do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i noszącego datę 21 grudnia.
List Kolesnikowa do prezydenta Miedwiediewa o powstającym na wybrzeżu czarnomorskim i wartym 1 mld dolarów "kompleksie wypoczynkowym" Władimira Putina opublikowano w ubiegłym tygodniu na stronie internetowej corruptionfreerussia.com w wersji angielskiej i rosyjskiej.
Dziennik potwierdził, że Kolesnikow to dawny partner biznesowy znajomych Putina: Nikołaja Szamałowa i Dmitrija Goriełowa.
W liście Kolesnikow pisze, że "do osobistego użytku premiera Rosji" w okolicach miejscowości Praskowiejewka w rejonie miasta Gelendżyk nad Morzem Czarnym powstaje od roku 2006 "kompleks wypoczynkowy", a od roku 2007 trwa tu też uprawa szlachetnych odmian winorośli dla rezydencji.
Wartość "Projektu Południe" - bo tak nazwano ten kompleks - sięgnęła 1 mld dolarów sądząc z rachunków, w które Kolesnikow miał wgląd po raz ostatni w październiku roku 2009, nim go odsunięto od projektu. Kolesnikow twierdzi, że chociaż nominalnie kompleks należy do Szamałowa, jego rzeczywistym właścicielem jest premier Rosji, a środki na budowę tego, jak to nazwał w liście, "skorumpowanego przedsięwzięcia", zdobywano nielegalnie, z naruszeniem norm prawa, na co podobno zwracał bezskutecznie uwagę.
Kolesnikow, który przebywa za granicą, utrzymuje, że list napisał po to, by Rosjanie i prezydent poznali prawdę. "Jak postąpią - to ich rzecz, ale teraz znają prawdę" - powiedział w rozmowie z dziennikiem "Wiedomosti".
Źródło z otoczenia prezydenta Rosji uważa posunięcie Kolesnikowa za bezprecedensowe, lecz wątpi, by Miedwiediew zareagował na ten list. "Pałac Putina" nie ma nic wspólnego z premierem Rosji - powiedział jego rzecznik.
INTERIA.PL/PAP