Paryska prokuratura, cytowana m.in. przez agencję Reutera, potwierdziła, że otrzymała raport unijnej agencji 11 marca. W sobotę portal śledczy Mediapart napisał, że w raporcie stwierdzono, że członkowie skrajnie prawicowego ugrupowania Zjednoczenie Narodowe (RN) zdefraudowali łącznie 617 tys. euro, w tym Le Pen - 140 tys. Nie zarzuca się im osiągnięcia bezpośrednich korzyści ze sprzeniewierzonych środków, a wykorzystanie ich na wydatki związane z pokryciem kosztów personelu i organizacji imprez. - Francuzi nie dadzą się zwieść próbom ingerowania przez Unię Europejską i instytucje europejskie (...) w kampanię prezydencką oraz zaszkodzenia Marine Le Pen - skomentował w rozmowie z radiem Europe 1 bliski współpracownik Le Pen i przedstawiciel RN Jordan Bardella. Jak dodał, jego partia złożyła dwie skargi na OLAF i w odpowiedzi na raport złoży trzecią. Śledztwo od 2017 roku Z kolei adwokat Le Pen, Rodolphe Bosselut, poinformował w rozmowie ze stacją BFM TV, że jego klientka zaprzecza stawianym jej zarzutom. Oświadczył, że nie została jeszcze przesłuchana oraz że ani on, ani Le Pen nie zapoznali się dotąd z raportem OLAF. W sprawie Le Pen od 2017 r. toczy się śledztwo dotyczące domniemanego nadużycia funduszy UE w celu opłacenia asystentów parlamentarnych. Kandydatka RN rywalizuje w wyborach prezydenckich z urzędującym szefem państwa Emmanuelem Macronem. Sondaże opinii publicznej wskazują obecnie, że drugą turę wyborów, która odbędzie się 24 kwietnia, wygra Macron.