Pyrrusowe zwycięstwo Platformy
Niemieccy chadecy mogą zrezygnować z obsadzenia komisji spraw zagranicznych w Parlamencie Europejskim swoim politykiem. Zostawią ją - ale okrojoną - dla PO.
Sami chcą wziąć komisje budżetową oraz przemysłu - zapowiada "Gazeta Wyborcza".
.
Elmar Brok już od dziesięciu lat kierował tą komisją.
, którzy domagali się od PO, by za wszelką cenę walczyła o komisję spraw zagranicznych dla Saryusza-Wolskiego.
podejmie decyzję, że PO weźmie komisję ds. zagranicznych. Decydujący głos należał do Niemców. Jak dowiedziała się "GW" z trzech niezależnych źródeł, w środę po południu na specjalnym posiedzeniu niemieccy chadecy postanowili że nie będą już dłużej bronić spraw zagranicznych, a zażądają za to foteli szefów dwóch innych komisji - budżetowej oraz przemysłu.
- To dwie niezwykle ważne komisje. W latach 2008-09 nastąpi rewizja budżetu UE. A Niemcy są głównym płatnikiem netto do tego budżetu. Natomiast komisji ds. przemysłu chcemy dlatego, bo wkrótce w Parlamencie będzie ona zajmowała się tak kluczowymi sprawami jak polityka energetyczna oraz regulacje dotyczące telefonii komórkowej - powiedział gazecie członek niemieckiej grupy w Parlamencie.
To nie koniec złych informacji dla Platformy. Wszystko wskazuje na to, że komisja ds. zagranicznych, którą teraz PO będzie musiała wziąć, nie będzie nawet zasługiwała na miano nagrody pocieszenia. Zostanie bowiem pozbawiona części dotychczasowych, i tak już małych, uprawnień.
- Zapadła decyzja, żeby w ciągu tego roku z komisji spraw zagranicznych wydzielić dotychczasową podkomisję ds. praw człowieka. Stanie się ona pełnoprawną, niezależną komisją - mówi "GW" Józef Pinior, eurodeputowany SdPl. Inni rozmówcy gazety mówili, że wydzielona może też zostać podkomisja odpowiedzialna za obronność i bezpieczeństwo.
INTERIA.PL/PAP