O sprawie jest głośno od kilku tygodni. Szczegółom zjawiska przyjrzała się AFP. Jak czytamy, wojna handlowa toczy się na linii supermarkety-producenci. I to nie byle jacy producenci, bo dostawcy największych marek, które są znane na całym świecie. Powodem sporu są rosnące koszty produkcji. Wojna handlowa w Niemczech W związku z nimi, dostawcy zdecydowali się podnieść ceny, na co supermarkety odpowiedziały odmową. Wówczas zaczął się żmudny proces "przeciągania liny", który polega na tym, że producenci wycofują swoje produkty ze sklepów, a supermarkety zastępują je w pośpiechu innymi markami lub swoimi własnymi towarami. Tych jednak nie ma wystarczająco dużo, by sporu nie odczuli klienci. W związku z tym na półkach wielu niemieckich supermarketów świecą pustki. Brakuje różnych produktów - od bardziej podstawowych jak ryż, po takie, bez których (w teorii) powinniśmy przetrwać, np. batony i Coca-Cola. - Wiele międzynarodowych marek próbuje wykorzystać inflację, aby pobierać od nas zawyżone kwoty i zwiększać własne zyski - skomentował sprawę w rozmowie z AFP rzecznik Edeki - jednej z największych w Niemczech sieci. Puste półki To właśnie m.in. Edeka mierzy się z ogromnymi brakami na swoich półkach. Podobne problemy ma też główny rywal sieci - Rewe. Jak podaje AFP, dwie największe sieci niemieckich supermarketów przestały dostawać ok. 300 produktów od firmy Mars, która znana jest batonów o tej samej nazwie, a także innych: Snickers, Twix, czy też produktów innego typu: ryżu i karmy dla kotów. AFP podaje, że w jednym z odwiedzonych w Berlinie sklepów Rewe - alejka z ryżem jest w połowie pusta. Podobne pustki widać dalej, gdzie zwykle znajdowały się płatki śniadaniowe firmy Kellogg's. Z tym producentem również zabrakło porozumienia w sprawie cen. W zestawieniu brakujących produktów widnieją również herbaty i kawy od firmy Jacobs Douwe Egberts. W Aldi i Lidlu nie ma natomiast artykułów Danone - największego na świecie producenta jogurtów. Edeka toczy również sądowy spór z Coca-Colą o nagłe wycofanie produktów tej marki z sieci. - Brakuje żywności, napojów, nawet produktów higienicznych - skarży się klientka sieci z Berlina, cytowana przez AFP. Sklepy starają się jednak wykorzystać niezadowolenie klientów i proponują im swoje zamienniki w niższych cenach.