Prywatne firmy wojskowe. Koniec państwowego monopolu?
Od skandalu w Bagdadzie, gdzie w 2007 r. najemnicy firmy Blackwater zabili 17 osób, opinia publiczna zainteresowała się prywatnymi organizacjami wojskowymi. Potem zainteresowanie ucichło. Teraz powraca.
Wojna na drony, europejska polityka zagraniczna i polityka bezpieczeństwa, przewroty w krajach arabskich - każdego roku 5 niemieckich instytutów badań nad pokojem i zarzewiami konfliktów włącza się w dyskusję o polityce bezpieczeństwa i ocenia ją w tzw. ekspertyzach na temat pokoju. W takiej dorocznej ekspertyzie naukowcy rozpatrują także tematy, które pomimo że są bardzo interesujące, nie wywołują żadnego echa w opinii publicznej. W roku 2015 takim wybranym zagadnieniem są prywatne organizacje wojskowe.
O firmach tych mówi się generalnie bardzo rzadko. Może dlatego, że od paru lat nie były one zarzewiem żadnego skandalu.
Afery takie, jak wokół amerykańskiej formy Blackwater, której pracownicy w roku 2007 w Iraku strzelali do ludzi bez konkretnego powodu, zabijając także cywilów, nie miały ostatnio miejsca. Niektórzy krytycy zarzucali tym firmom, że zatrudniają nowoczesnych najemników, którzy tylko dla pieniędzy rzucają się do walki, nie zważając na zasady prawa.
Coraz większe pole działania
Z czasem firmy te stały się coraz bardziej ostrożne, ich pracownicy nie wzorują się najwidoczniej na filmowym Rambo. Stały się za to bardziej aktywne.
- Zakres świadczeń tych firm obejmuje m.in. usługi ochroniarskie dla ludzi i obiektów, oczywiście w pierwszym rządzie w regionach kryzysowych, pozyskiwanie informacji, klasyczny wywiad, zwiad lotniczy. Ale przede wszystkim oferują one szkolenia i treningi dla podmiotów prywatnych czy i państwowych - wyjaśnia berliński politolog Florian Floersheimer.
Ciągłe poszerzanie zakresu działalności prywatnych firm wojskowych stwierdza także Elke Krahmann, jedna z autorek ekspertyzy nt. pokoju, wykładająca na londyńskim Brunel University, aktualnie goszcząca w Heskiej Fundacji Badań nad Pokojem i Konfliktami.
Przypomina ona, że w latach 90. XX wieku firmy te na przykład świadczyły usługi logistyczne dla Bundeswehry na obszarze RFN. Ze względu na udział niemieckiej armii w misjach zagranicznych do usług tych doszła jeszcze konserwacja sprzętu za granicą. W chwili, gdy Bundeswehra rozpoczęła misję w Afganistanie, zadań prywatnym firmom znów przybyło. Na prywatne organizacje wojskowe scedowano np. zadanie ochrony niemieckich terenów wojskowych.
Ogromne koszty
W porównaniu z armiami innych państw Niemcy byli i tak jeszcze dość powściągliwi, jeżeli chodzi o powierzanie pewnych zadań prywatnym oferentom usług wojskowych. Obojętnie, czy chodzi i Bundeswehrę czy o armię Stanów Zjednoczonych, wszyscy mieli nadzieję, że taki "outsourcing" pozwoli zaoszczędzić na wydatkach.
- Nie ma na to jednak jednoznacznych dowodów. Właśnie w trakcie międzynarodowych interwencji firmy te wykorzystywały brak dokładnych kontroli do tego, by podwyższać koszty. Częstokroć rozliczano więcej usług, niż faktycznie zostało wykonane - zaznacza Elke Krahmann.
- Jeżeli dokona się porównania tych wydatków, nie można powiedzieć, żeby w zagranicznych misjach rachunek się zgadzał - podkreśla politolożka.
Przede wszystkim amerykańska armia przekonała się, że prywatne firmy wojskowe oszukiwały przy rozliczeniach. W Niemczech, nawet jeżeli nikogo nie złapano na oszustwach, nie zawsze spełniała się nadzieja, że będzie można zaoszczędzić. Firmy, które Bundeswehra swego czasu zakładała sama, by usprawnić działania i obniżyć koszty, obecnie się likwiduje i ich zadania znów przejmuje samo wojsko.
Mimo tego znaczenie prywatnych firm wojskowych w dalszym ciągu rośnie na obszarach działań, które kiedyś zastrzeżone były dla wojska, uważa Andrea Schneiker, badaczka na pokojem z uniwersytetu w Siegen.
- Te firmy stały się obecnie integralną częścią międzynarodowych misji wojskowych i siły zbrojne wielu państw korzystają ze świadczonych przez nie usług - podkreśla.
Sprywatyzowany monopol władzy
Taka sytuacja napawa troską zarówno Elke Krahmann jak i Andreę Schneiker, bo ich zdaniem należyłoby dokładnie zdefiniować państwowy monopol władzy. Jakie zadania powinno przejmować nasze państwo, a jakie nie? Które z nich można sprywatyzować? - pyta Schneiker.
Zdaniem politolożki wymaga to szerokiej debaty w społeczeństwie, na którą jednak jakoś się nie zakrawa.
Do lat 90. XX w. istniał konsensus, że państwo spełnia pewne zwierzchnie zadania i musi to pozostać jego rolą, podkreśla Elke Krahmann. Odnosiło się to głównie do zadań militarnych - szczególnie w trakcie misji zagranicznych. - Dziś argumentuje się, że państwo co prawda ponosi odpowiedzialność za te misje, ale samo nie musi wcale ich wypełniać.
Będzie dyskusja?
Oznacza to, że państwo może scedować pewne zadania na usługodawców, przy czym musi jednocześnie zapewnić, że w dalszym ciągu ma kontrolę nad ich realizacją.
Obydwie rządzące Niemcami partie: chadecy i socjaldemokraci, przywiązują dużą wagę do zagadnienia prywatnych firm wojskowych i dyskusji wokół państwowego monopolu władzy. Zapisały to nawet w swej umowie koalicyjnej w 2013 r.
"Zadania wojskowe nie mogą być cedowane na prywatne firmy" - zapisano w umowie. Ale od czasu, gdy rządy przejęła wielka koalicja CDU/CSU-SPD Bundestag w ogóle nie zajmował się tym tematem. Może naukowa ekspertyza nt. pokoju stanie się do tego impulsem.
Alexander Drechsel / Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle