Pierwszy namiot na skwerze przed uczelnią rozbiła studentka Ilaria Lamera. Protest spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów co zaowocowało dołączeniem do niego kolejnych studentów. Na placu pojawiło się następnych 11 namiotów, w których zamieszkało 20 studentów. Protestujący wskazują na problem wysokich cen wynajmu pokojów studenckich w Mediolanie. Ceny wynoszą co najmniej 600 euro, a lokale umiejscowione są w piwnicach. Nie można płacić 600-700 euro za pokój, czasem także bez okna i ze wspólną łazienką. To miasto jest nie do życia - przekonują studenci. Akcję poparła m.in. rektor politechniki Donatellę Sciuto. Jej zdaniem Mediolan jest obecnie "miastem dla bogaczy i dla osób starszych". Reakcja władz Mediolanu Rozszerzający się protest został zauważony przez władze samorządowe. Zarząd metropolii wezwał rektorów uczelni, by znaleźć rozwiązanie obecnej sytuacji. Politycy już teraz obawiają się, że studencki protest zainagurowany w stolicy Lombardii może rozszerzyć się na inne miasta Włoch. Widać to po komentarzach w mediach społecznościowych. Trudności z wynajmem zgłaszają m.in. studenci w Rzymie, a także ci, którzy przyjeżdżający w ramach unijnego programu Erasmus.