- Obecnie na miejsce wypadku polecieli psychologowie z policji. Będzie świadczona nie tylko pomoc psychologiczna, ale i instytucjonalna. Chodzi o identyfikowanie zwłok, oddawanie rzeczy zmarłych - powiedziała Rokita-Pawłowska. Jej zdaniem ważne jest, żeby osoby, które zostały ranne w wypadku lub straciły swoich bliskich, miały możliwość zobaczenia miejsca tragedii czy skontaktowania się z osobą, która była jej świadkiem. - Rodzinom zmarłych trzeba umożliwić pożegnanie ze zmarłymi, choćby przez zobaczenie zwłok - uznała Anna Rokita-Pawłowska. Podkreśliła, że osobom, które przeżyły wypadek, trzeba udzielić fachowej pomocy psychologicznej, ponieważ mogą cierpieć na syndrom katastrofy. Jak dodała, wywołuje on "reakcje strachu, bezradności bądź koszmaru". Zdaniem Rokity-Pawłowskiej istnieją również "pozytywne sposoby na radzenie sobie z tragedią", choć - jak zaznaczyła - i one niosą ze sobą zagrożenia. - Skoro życie jest tak kruche, to należy z niego jak najlepiej i najefektywniej korzystać - twierdzą poszkodowani w tragediach. Takie myślenie może jednak prowadzić do powstania wielu patologii. Ludzie nadużywają używek, zaczynają więcej palić, pić więcej alkoholu, czasem stają się seksoholikami - mówiła Rokita-Pawłowska. Do wypadku polskiego autokaru doszło w niedzielę rano we francuskich Alpach. Pojazd, z nieznanych na razie przyczyn, uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dół, w dolinę rzeki. Autokarem podróżowało 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. W wypadku zginęło 26 osób, 24 zostały ranne.