Polak twierdził, że ma pozwolenie. Policjanci wykonali jeden telefon
Niemiecka policja zatrzymała 54-letniego Polaka przewożącego miedziane przewody. Mężczyzna twierdził, że dostał je od pracodawcy. Szybko okazało się jednak, że kable zostały zabrane bez zgody szefa. Obywatel naszego kraju trafił do aresztu.

Niemieccy funkcjonariusze zatrzymali w poniedziałek przed przejściem granicznym Pomellen-Kołbaskowo samochód na duńskich tablicach rejestracyjnych. Za kierowcą auta jadącego w kierunku Szczecina siedział 53-letni obywatel Polski.
Podczas rutynowej kontroli w bagażniku i na tylnym siedzeniu pojazdu znaleziono sterty miedzianych przewodów. "Kierowca wyjaśnił w rozmowie z funkcjonariuszami, że dostał pozwolenie na wzięcie kabli od swojego pracodawcy w Danii" - napisano w policyjnym komunikacie.
"Funkcjonariusze wykonali telefon do firmy i ustalili, że przełożony nie wyraził zgody na zabranie miedzianych przewodów" - opisali mundurowi.
Polak ukradł prawie 300 kg kabli. Szybko trafił do aresztu
Pracodawca Polaka natychmiast udał się na komisariat w Danii, aby złożyć zawiadomienie o kradzieży. Łącznie niemieccy mundurowi znaleźli przy Polaku 299 kg miedzianych przewodów.
"Szacunkowa wartość łupu przy obecnej cenie 4 euro za kilogram to ok. 1200 euro (ok. 5300 zł - przyp. red)" - poinformowano.
Polak został aresztowany i trafił na komisariat. Mężczyzna usłyszał zarzut przewożenia skradzionych towarów. Sprawą zajmie się duński wydział policji.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!