Pentagon chce więcej wojsk w Afganistanie
Dowódcy sił zbrojnych USA naciskają na prezydenta George'a W. Busha, żeby przyspieszył wycofywanie wojsk z Iraku i zwiększył liczbę wojsk w Afganistanie - podał w poniedziałek "Washington Post" powołując się anonimowe źródła rządowe.
Niektórzy przedstawiciele Pentagonu nalegają, aby wycofać więcej wojsk z Iraku, niż to przewiduje plan Białego Domu. Zgodnie z tym planem, do końca lata przyszłego roku zmniejszono by tam liczbę brygad bojowych z obecnych 20 do 15.
Gdyby trzymano się tego planu, do lipca w Iraku byłoby jeszcze około 130 tysięcy żołnierzy amerykańskich - a więc tyle, ile znajdowało się tam przed tzw. surge, czyli wzmocnieniem w tym roku kontyngentu do ok. 160 tysięcy ludzi.
Dowódcy armii podkreślają, że "surge" osiągnęło swój cel, ponieważ skala przemocy w Iraku radykalnie się zmniejszyła w ostatnich miesiącach - spadła liczba ataków na siły koalicji, ataków terrorystycznych, a nawet natężenie bratobójczych walk etniczno-religijnych.
Zdaniem wielu wojskowych, należy wobec tego przerzucić część sił do Afganistanu, gdzie sytuacja - odwrotnie niż w Iraku - się pogarsza.
Dowódcy w Afganistanie chcą przysłania kilku dodatkowych batalionów, helikopterów i innych rodzajów sprzętu wojskowego, aby skuteczniej walczyć z rosnącymi w siłę talibami. Naczelny dowódca sił NATO w Afganistanie, generał Dan K. McNeil prosi o przysłanie trzech batalionów z krajów Sojuszu.
Sytuacja w Afganistanie coraz bardziej niepokoi administrację Busha - niektórzy uważają nawet, że na dłuższą metę talibowie i inni ekstremiści islamscy w tym kraju mogą stanowić większe wyzwanie dla USA niż ruch oporu i terroryści w Iraku.
Niedzielny "New York Times" podał, że rząd amerykański i państwa NATO rozpoczęły wszechstronny przegląd i ocenę dotychczasowej operacji w Afganistanie. Ma ona objąć wszystkie aspekty misji, tzn. nie tylko militarne, lecz także polityczne i ekonomiczne - jak np. kwestię upraw opium w celu finansowania akcji terrorystów.
Jednak zdaniem niewymienionych z nazwisk doradców Busha, prezydent raczej nie zdecyduje się na wzmocnienie sił amerykańskich w Afganistanie kosztem wojsk w Iraku. Uważa bowiem - pisze "Washington Post" - że nie można narażać na szwank dotychczasowych osiągnięć w zakresie bezpieczeństwa w Iraku przez nadmierną redukcję wojsk.
Eksperci - m.in. Ivo Daalder z Brookings Institution - zwracają uwagę, że mimo uspokojenia w Iraku, tamtejszy rząd nadal nie czyni postępów w kierunku politycznego rozwiązania konfliktu religijnego między sunnitami a szyitami, który leży u podstaw walk wewnętrznych i nie rokuje nadziei na stabilizację po ewentualnym wycofaniu wojsk amerykańskich.
INTERIA.PL/PAP