Pauli chce być pierwszą kobietą na czele CSU
Kontrowersyjna starościna powiatu Fuehrt, Gabrielle Pauli, chce zostać pierwszą kobietą na stanowisku szefa Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU), rządzącej od zakończenia II wojny światowej w Bawarii.
- Tak, będę kandydowała - powiedziała Pauli w czwartek w Zirndorfie, potwierdzając doniesienia niemieckich mediów. Wyjaśniła, że CSU wymaga "modernizacji i odnowy", dodając, że będzie się starała zmobilizować siły proreformatorskie w Bawarii.
Decyzję o następcy obecnego szefa CSU Edmunda Stoibera, który w styczniu zapowiedział swoją dymisję, podejmie w końcu września zjazd partii. Jedynymi kandydatami byli dotychczas niemiecki minister rolnictwa Horst Seehofer i bawarski minister gospodarki Erwin Huber. Obaj zareagowali ze spokojem na nieoczekiwaną zapowiedź konkurentki. - Każdy może kandydować - powiedział Huber.
To właśnie Pauli doprowadziła do rezygnacji Stoibera z kierownictwa partii oraz stanowiska premiera Bawarii. Jesienią 2006 roku krytykowała go publicznie za autokratyczny styl kierowania partią, wzywając go do rezygnacji z ponownego kandydowania na stanowisko premiera w wyborach do lokalnego parlamentu w 2008 roku. W grudniu zarzuciła Stoiberowi wydanie jednemu ze współpracowników polecenia szpiegowania jej życia prywatnego. Wysunięte publicznie oskarżenie wywołało głęboki kryzys w partii.
50-letnia działaczka CSU, matka 19-letniej córki, wywołała wiosną skandal, pozując w rudej peruce, czarnej minispódniczce i długich rękawiczkach-kabaretkach do zdjęć, które opublikowało pismo "Park Avenue". Jak twierdzi "Focus", Pauli lubi nie tylko minispódniczki, lecz także szybkie motocykle.
Stoiber kieruje od 14 lat rządem Bawarii, a od 1999 roku dodatkowo CSU. Utrzymuje bliskie stosunki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W miniony weekend złożył wizytę pożegnalną na Kremlu, gdzie przyjmowany był z honorami przysługującymi szefom rządów. Putin poświęcił mu cztery godziny.
CSU rządzi Bawarią niemal nieprzerwanie od 1946 roku, z przerwą w latach 1955-57. Od 1962 roku sprawuje władzę samodzielnie, osiągając w wyborach poparcie przekraczające 50 procent.
INTERIA.PL/PAP