Obraził się za nazwanie go milionerem
Donald Trump, potentat medialny i osobowość telewizyjna, pozwał do sądu autora książki, w której twierdzi on, powołując się na anonimowe źródła, że majątek Trumpa wart jest "zaledwie" 150-250 mln dolarów.
Trump, który twierdzi, że jest miliarderem, nazwał te informacje "złośliwym pomówieniem" i podkreślił, że szkodzą one jego pozycji biznesowej.
Zdaniem analityków, Trump należał do najbogatszych ludzi w USA (zbudował m. in. wieżowiec Trump Tower w Nowym Jorku), ale szereg ryzykownych inwestycji, m. in. w kasyna gry i linie lotnicze, spowodowały że popadł w długi.
Wątpliwości co do rzeczywistej wartości obecnego majątku Trumpa pojawiały się już od kilku lat. Znany z barwnego stylu życia i udzielający się towarzysko biznesmen postanowił działać kiedy w 2006 r. w sprzedaży ukazała się książka Timothy'ego L. O'Briena pt.: "TrumpNation: The Art of Donald" (w wolnym tłumaczeniu: "Naród Trumpa: Sztuka Donalda").
Trump wystąpił z pozwem do sądu w Camden, w stanie New Jersey, twierdząc, że O'Brien, obecnie redaktor "New York Timesa", wiedział, że informacje na temat jego majątku są nieprawdziwe a ich opublikowanie pozbawiło go wielu korzystnych transakcji biznesowych.
Biznesmen przyznał, że "czasami przesadza" mówiąc o swoich planach biznesowych.
Zdaniem adwokatów powoda, O'Brien zamieszczając informacje o majątku Trumpa w swoje książce liczył na wywołanie rozgłosu i zwiększenie jej sprzedaży.
INTERIA.PL/PAP