Sztab kampanii senatora z Illinois nie ujawnił treści rozmowy obu polityków, która odbyła się w luksusowym waszyngtońskim hotelu Willard. Spotkaniu towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności. Zamknięto ulicę przed wejściem do hotelu i nie wpuszczono do niego dziennikarzy. W zeszłym roku Obama powiedział, że w razie stwierdzenia, że szef Al-Kaidy Osama bin Laden rzeczywiście ukrywa się w Pakistanie, jako prezydent gotów jest zarządzić interwencję wojsk amerykańskich w tym kraju, aby go schwytać, jeżeli rząd pakistański nie podejmie działań w tym kierunku. Niektórzy komentatorzy krytykowali go wtedy za tę wypowiedź, która rozgniewała władze w Islamabadzie. Demokratyczny kandydat oświadczył jednak to samo na początku lipca. W poniedziałek z Gillanim spotkał się w Białym Domu prezydent George W. Bush.Po spotkaniu pochwalił go za współpracę w walce z islamistami wspierającymi talibów w Afganistanie. Nie jest jednak jasne, czy obaj przywódcy usunęli rozbieżności dotyczące taktyki tej walki. Na wspólnej konferencji prasowej Gillani zapewnił, że jego rząd lojalnie współpracuje z USA w zwalczaniu ekstremistów i uszczelnianiu granicy z Afganistanem, przez którą przechodzi pomoc dla talibów. - Zapewniłem naród amerykański, że większość narodu pakistańskiego to patrioci, którzy pragną pokoju na świecie i chcą współpracować z USA. Jest trochę bojowników, którzy zakłócają pokój, ale zapewniłem prezydenta Busha, że będziemy wspólnie pracować na rzecz pokoju - powiedział pakistański premier. Bush oświadczył, że jego rozmowa z Gillanim była "konstruktywna", ponieważ Pakistan "jest w końcu silną demokracją". Rząd Gillaniego powstał w lutym tego roku po demokratycznych wyborach w Pakistanie, co osłabiło władzę prezydenta Perveza Musharrafa, który doszedł do władzy po wojskowym zamachu stanu. Był jednak zaufanym sojusznikiem USA w wojnie z islamskim terroryzmem. Między Waszyngtonem a Islamabadem powstało napięcie na tle taktyki rządu pakistańskiego. Poszedł on na ugodę z islamskimi watażkami na granicy afgańskiej, licząc, że sami złożą broń i zaprzestaną pomagania talibom. USA i rząd Afgnistanu uważają jednak, że taktyka taka ośmieliła tylko islamistów, którzy bezkarnie zapewniają schronienie talibom w Pakistanie. Na granicy afgańsko-pakistańskiej ukrywa się także prawdopodobnie Osama bin Laden. Rząd pakistański konsekwentnie odmawia wpuszczenia na swe terytorium wojsk amerykańskich - operują tam tylko niewielkie grupy komandosów i agentów wywiadu wyspecjalizowanych w walce z terrorystami.