W wywiadzie dla telewizji NBC, Obama dał jasno do zrozumienia, że nie chciałby widzieć nowych walk w rejonie bogatej w ropę Zatoki Perskiej. - Jakikolwiek rodzaj dodatkowej działalności militarnej w Zatoce byłby destrukcyjny i miałby dla nas poważne konsekwencje. Wywarłby duży wpływ na ceny ropy. Poza tym mamy wciąż żołnierzy w Afganistanie, który graniczy z Iranem, tak więc preferowanym przez nas rozwiązaniem jest dyplomacja - powiedział Obama. Dodał jednak, że Waszyngton "ma otwarte wszystkie opcje". Republikanin Mitt Romney, który najprawdopodobniej będzie przeciwnikiem Obamy w listopadowych wyborach prezydenckich, wypowiedział się za ostrzejszymi sankcjami i "wiarygodną opcję militarną" wobec Iranu. Associated Press podkreśla, że Obama wypowiadał się w okresie, w którym sojusznicy Izraela starają się go przekonać aby nie podejmował jednostronnych akcji militarnych wobec Iranu argumentując, że taka akcja jedynie umocniłaby obecny reżim w Teheranie. Izrael natomiast obawia się, że Iran zbliża się do etapu, na którym ograniczone uderzenie militarne nie wystarczy, aby powstrzymać uzyskanie przez ten kraj broni nuklearnej. Teheran twierdzi, że jego program nuklearny ma jedynie na celu produkcję energii elektrycznej. Nie odpowiedział jednak na ostatnie pojednawcze gesty Zachodu w kwestii rozmów i zagroził odwetem wobec zapowiedzi sankcji UE i USA dotyczących eksportu jego ropy naftowej.