Na atmosferę zabawy tegorocznej parady - głównego wydarzenia Halloween w kraju - niewątpliwie wpłynął obecny kryzys finansowy. Na krótko przed świętem ze sponsorowania marszu przebierańców wycofało się siedem głównych firm, twierdząc iż nie stać ich na finansowanie imprezy. Kryzys dotknął też samych uczestników marszu - stąd też tegoroczne stroje były o wiele skromniejsze niż w latach ubiegłych. Ulicami Greenwich Village krążyło jednak wiele wampirów, duchów, goblinów czy nawet osób, przebranych za kawałki pizzy. Jako ostatni wśród maszerujących przebierańców szedł... zafrasowany bankier. Tegoroczny budżet parady był mniejszy od ubiegłorocznego co najmniej o połowę. Halloweenowa parada w Greenwich Village odbywa się regularnie od 1973 roku - gromadziła nawet do 60 tysięcy ludzi. Może wziąć w niej udział każdy, pod warunkiem iż nosi odpowiedni kostium. Paradzie przygląda się zazwyczaj około 2 mln ludzi. Korzenie tego amerykańskiego święta sięgają pogańskiego festiwalu Samhein, celebrowanego wśród Celtów na terenach dzisiejszej Wielkiej Brytanii i Irlandii. Nazwa Halloween to skrót od "All Hallow Eve", czyli wigilii Wszystkich Świętych. Zwyczaj jego obchodzenia przywieźli do Ameryki imigranci z Irlandii i Szkocji w XIX stuleciu. Amerykanie kupują przed Halloween maski i kostiumy, w które przebierają się głównie dzieci. Zgodnie z tradycyjnym obyczajem chodzą one tego dnia grupami, przebrane za zjawy, duchy i potwory, od domu do domu, pukają do drzwi i, grożąc psotami, proszą (słowami "trick or treat") o poczęstunek.