Pamiętaj, że umrzesz!
Jesień od zawsze kojarzyła się ze śmiercią. Przyroda zamiera, wpada w zimowy letarg. Początek listopada w wielu kulturach - już przedchrześcijańskich - obchodzony był jako dzień, w którym oddaje się cześć zmarłym.
Sam Dzień Wszystkich Świętych pierwotnie był po prostu dniem, w którym chrześcijanie wychwalali tych wszystkich, którzy dostąpili świętości, w szczególności męczenników.
"Dzień Nieznanego Świętego"
Święto to ma swój początek za pontyfikatu papieża Bonifacego IV. Było to na początku VII wieku. Rezydującemu w Konstantynopolu cesarzowi Fokasowi, który jedynie formalnie miał jakąkolwiek władzę nad Rzymem, zależało - dla wzmocnienia swej władzy - na utrzymywaniu dobrych kontaktów z zachodnim kościołem: papież miał w Rzymie bardzo silną pozycję.
Fokas zatem, w ramach umacniania dobrych stosunków, zezwolił Bonifacemu na przekształcenie słynnego rzymskiego Panteonu - świątyni wszystkich bóstw pogańskich - w kościół pod wezwaniem Matki Boskiej i Wszystkich Świętych Męczenników. Bonifacy - w pewnym sensie - zachował ducha świątyni. Złożono tam szczątki męczenników wczesnego kościoła i modlono się za nich. Wtedy też - w miejsce Lemuriów, święta, w którym Rzymianie za pomocą starożytnych obrzędów bronili się przed złością duchów zmarłych - wprowadzono dzień sławiący Wszystkich Świętych.
Modlono się wtedy również za tych świętych, którzy nie mieli swoich świąt w kalendarzu. Dlatego powiedzieć można - z lekkim przymrużeniem oka - że 1 listopada, w rozumieniu kościelnym, to "dzień nieznanego świętego".
W kulturze pogańskiej ludów Północy jednak tradycyjny czas oddawania czci zmarłym to początek listopada. Słowiańskie Dziady czy celtycki Samhain były świętami, które w ludowej świadomości zajmowały bardzo silne miejsce.
Papież Grzegorz III przeniósł więc święto "Omnium Sanctorum" - Wszystkich Świętych z początku maja na pierwszego listopada. Następujące zaraz po nim Zaduszki - dzień modłów za zmarłe dusze - również nieprzypadkowo pokrywają się z przedchrześcijańskimi świętami umarłych.
Zaduszki
Kościół - nie będąc w stanie wykorzenić pogańskich obrzędów - postanowił je zaanektować. Zaduszki zawdzięczamy kluniackiemu opatowi św. Odilonowi. Legenda tłumaczy to następująco:
Pewnego pielgrzyma do Ziemi Świętej złapał na morzu sztorm. Fale wyrzuciły go na piaszczystą, opustoszałą wyspę. Jedyną osobą, jaka na niej żyła był pewien świątobliwy pustelnik. Pustelnik zaprowadził pielgrzyma w osobliwe miejsce: do głębokiej jaskini sięgającej czyśćca (w innych wersjach opowieści - samego piekła).
Przerażony pielgrzym słuchał jęków i skarg udręczonych dusz. Podsłuchał też jednak przypadkową rozmowę dwóch diabłów.
- A bodajby tego opata Odilona z Cluny! - Narzekał jeden z nich. - Przez modlitwy jego i jego kluniackich konfratrów coraz więcej dusz zabierają od nas do nieba.
Pielgrzym w te pędy wybrał się do Cluny, gdzie poinformował o wszystkim opata. A Odilon natychmiast wprowadził do kalendarza modłów w klasztorze dzień modlitwy o spokój wszystkich umarłych dusz. Było to pod koniec X w. Ustalenie go na 2 listopada - czasu ludowych, sięgających przedchrześcijańskich obrzędów ku czci zmarłych miało spowodować stopienie ich z chrześcijaństwem.
Dziady
Mimo, że w Polsce tradycja Zaduszek chrześcijańskich sięga XIII wieku, lud nie zapomniał pogańskich Dziadów. Przeciwnie, było to święto obchodzone z całą przedchrześcijanską obrzędowością. Idąc za tezą przywołaną przez prof. Marię Janion w "Niesamowitej Słowiańszczyźnie", po części nawet wbrew Kościołowi.
"Spieszmy cicho i powoli, poza cerkwią, poza dworem, bo ksiądz gusłów nie dozwoli, pan się zbudzi nocnym chorem" - szepce w mickiewiczowskich "Dziadach" Guślarz, prowadząc na miejsce obrzędu chłopów niosących dla zmarłych jadło i napitek.
Dziady były misterium mrocznym i tajemniczym, pełnym magii. Świat rzeczywisty zbliżał się wtedy do świata pozazmysłowego na wyciągnięcie ręki.
Zwyczaj palenia lampek na grobach zmarłych jest charakterystyczny jedynie dla Środkowej Europy, można go spotkać na Słowacji, w Austrii, Chorwacji czy na Węgrzech. Ognie płonące na grobach to drogowskaz dla błąkających się dusz, ale nie tylko. Płomień w miejscu pochówku czy śmierci osoby, co do której istniało duże prawdopodobieństwo przeistoczenia się w wampira - pełniło podobną funkcję, jak wbicie w ciało osinowego kołka czy obcięcie głowy i położenie jej w nogach trupa: broniło przed powrotem upiora z zaświatów. Płomienie na grobach zatem wskazywały duszom drogę, ale zarazem były swego rodzaju zabezpieczeniem przed Złem, które mogło czaić się po "drugiej stronie świata". Jeszcze w początkach XX wieku również w Polsce występował obyczaj pozostawiania w ten dzień duchom zmarłych pożywienia i napitku. W kościele prawosławnym obyczaj ten istnieje nadal. Jako, że święta, podczas których oddaje się cześć zmarłym rozrzucone są po całym kalendarzu, przez cały praktycznie rok, wędrując po cmentarzach prawosławnym, znaleźć można tam porozkładane po grobach ofiary: kawałki kiełbasy, jajka, chleba.
W Bułgarii Zaduszki przypadają na 3 listopada. Na groby przynosi się tu wtedy tradycyjnie przygotowaną pszenicę z cynamonem i orzechami oraz kołacz. Pszenica to symbol przyszłego zmartwychwstania. Przynosi się także wino, które symbolizuje krew Chrystusa.
W zachodnich i południowych krajach Europy groby przystraja się kwiatami. W Meksyku fiesta de los muertos przybiera rozmiary gigantycznego ludowego święta. Również na Filipinach członkowie rodzin odwiedzają przystrojone kwiatami cmentarze i radośnie ucztują na grobach, wspominając zmarłych. W krajach anglojęzycznych tradycyjnie odśpiewuje się 1 listopada hymn "Do wszystkich świętych" do melodii skomponowanej przez Ralpha Vaughana Williamsa. W Katalonii podaje się marcepanowe słodycze - huesos del santo ("kości świętego"). Zjadanie "kości świętego" jest przejawem troski o zmarłych. W Walencji,w nocy z 1 na 2 listopada w oknach domów pali się świece. Podobnie, jak w dawnej Słowiańszczyźnie, wierzy się tam, że dusze zmarłych bliskich powracają tej nocy do domów. Świece mają ułatwić im znalezienie drogi. W Kastylii nocy tej odbywa się procesja, podczas której wierni odśpiewują tzw. "Pieśń dusz".
Święto Zmarłych czy Wszystkich Świętych?
Kościół katolicki sprzeciwia się określaniu 1 listopada Świętem Zmarłych. Księża i gorliwi katolicy twierdzą, że nazwa ta była próbą desakralizacji i uświecczenia tego chrześcijańskiego święta. Spór o nazwę przybiera niekiedy wymiar zabawny. Rok temu ówczesny dyrektor Radia BIS - Jacek Sobala - zagroził grzywną w wysokości 1000 zł każdemu z dziennikarzy, który powie na antenie "Święto Zmarłych" zamiast "Wszystkich Świętych". Po tym, jak oburzona ekipa radia udowodniła mu, że, zgodnie z kodeksem pracy, kar takich ustanawiać nie wolno, Sobala wycofał się z zarządzenia i ograniczył się do groźby, że "do tego, kto powie Święto Zmarłych zamiast Wszystkich Świętych, zamiast Świętego Mikołaja przyjdzie Dziadek Mróz".