Ofensywa syryjskiego i rosyjskiego wojska w prowincji Idlib trwa od początku grudnia. W ostatnim czasie liczba nalotów, zarówno na cele związane ze zbrojną opozycją, ale także na domy, szpitale czy szkoły, znów zwiększyła się. Tysiące Syryjczyków uciekają ze swoich domów w bezpieczniejsze rejony prowincji, głównie w kierunku granicy z Turcją. "Wyjechaliśmy pięć dni temu, gdy zaczęły się bombardowania w naszej wiosce. Po drodze było bardzo zimno. Na piechotę szliśmy wiele kilometrów, aż znaleźliśmy samochód, który przywiózł nas tutaj do obozu w Afrin" - mówi Dżumaa, jeden z Syryjczyków, który wraz z całą rodziną uciekł ze swojego domu. ONZ alarmuje, że wielu cywilów na piechotę pokonuje setki kilometrów, mimo że temperatury w nocy w Syrii spadają poniżej zera, a miejscami jest też śnieg. Wiele osób śpi pod gołym niebem, bo nie znajduje nigdzie schronienia. Specjaliści twierdzą, że sytuacja uchodźców będzie jeszcze gorsza, bo nasilające się naloty będą powodować kolejne ucieczki z domów. Rządowe wojska prezydenta Baszara al-Asada od grudnia próbują odbić Idlib z rąk opozycji oraz islamistów. Sytuacja w Idlib dodatkowo skomplikowała się, gdy pojawili się tam tureccy żołnierze. W ostatnich dniach kilkakrotnie doszło do potyczek syryjskiego i tureckiego wojska.