Niemiecka prasa: Moskwa musi teraz słowa poprzeć czynami
Wtorkowe wydania gazet zajmują się oceną szans prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko na wprowadzenie zapowiedzianego przez niego zawieszenia broni w kraju.
Gazeta "Leipziger Volkszeitung" pisze:
"Nowe zajęcie ukraińskiego 'króla czekolady' ma nie tylko swoje czekoladowe strony. Jako oficjalnie zaprzysiężony prezydent stoi Petro Poroszenko przed tak dużymi oczekiwaniami, że nikogo nie zdoła odprawić garścią słodyczy. Ten 48-latek będzie musiał sięgnąć głęboko do politycznego instrumentarium, by uspokoić kipiącą Wschodnią Ukrainę, zapewnić dostawy energii, ruszyć gospodarkę i zwalczyć korupcję. Przy tym dokładnie wie, że tym wyzwaniom może sprostać tylko z Rosją, a nie w opozycji do niej. Optymistycznie nastawiają nie tylko nowe pojednawcze sygnały z Moskwy. Także zmienna biografia Poroszenki może być oznaką tego, że nawiąże dialog z Rosją. Poroszenko nauczył się w końcu dobijać targu nie tylko w swoim czekoladowym imperium, lecz również w polityce".
Stołeczny "Tagesspiegel" komentuje:
"Jak Poroszenko chce dokładnie doprowadzić do zawieszenia broni wprawdzie nie powiedział, jednak postawi on najwyraźniej na negocjacje z Rosją. Jak dotąd tego typu rozmowy dotyczyły sporu o gaz. W weekend spotkali się przedstawiciele obu stron w Kijowie, by załagodzić konflikt zbrojny. Skrywa się za tym przekonanie, że droga do pokoju we wschodniej Ukrainie prowadzi przez Moskwę. Rosja wezwała Ukrainę do zaprzestania walk i jako mały znak odprężenia zapowiedziała lepszą kontrolę graniczną. Bez wsparcia rosyjskich bojówek oraz bez rosyjskiej broni separatyści nie będą mogli długo walczyć. Moskwa musi słowa poprzeć teraz czynami".
Sceptycznie ocenia sytuację prezydenta Poroszenki "Märkische Oderzeitung“ z Frankfurtu nad Odrą:
"Zapowiedź nowego ukraińskiego prezydenta wprowadzenia w tym tygodniu zawieszenia broni na wschodzie kraju jest ambitna. Unaocznia jednocześnie przed jak ogromnym wyzwaniem stoi on. Poroszenko, jeśli nie chce ponieść klęski, musi możliwie szybko udowodnić, że może zaprowadzić pokój we własnym kraju. Niejasne jest tymczasem, jak duże są rzeczywiście jego wpływy. Prorosyjscy aktywiści mogą w zamian za zawieszenie broni postawić żądania o więcej autonomii w ich regionie. Jak dotąd Kijów odrzuca tę możliwość. Także Rosja prowadzi podwójną grę. Z jednej strony chce zadbać o to, by uzbrojeni bojówkarze nie mogli tak łatwo przedostawać się na Ukrainę. Z drugiej strony stawia rząd w Kijowie przed alternatywą: albo zapłaci on wyższą cenę za rosyjski gaz, albo poniesie ryzyko wstrzymania dostaw. Moskwa na pewno cieszyłaby się, gdyby nowy człowiek w Kijowie już na początku miał problemy".
W podobnym tonie utrzymany jest komentarz "Volksstimme" z Magdeburga:
"Zawieszenie broni we wschodniej Ukrainie. Prezydent Poroszenko chce z pomocą tej radosnej wiadomości najwyraźniej zapobiec temu, by prowadzona przez Kijów akcja militarna zapewniła separatystom dalszy dopływ sił. Prezydent chce negocjować, bo jego celem jest niedopuszczenie do federalizacji kraju, której domagają się separatyści. Poroszenko chce uratować centralną władzę. Pojawia się tylko pytanie, czy spodoba się to Moskwie? Tym mniej będzie się podobać, im bardziej Kijów będzie szarpał historycznie powstałe połączenia z Moskwą. Poroszenko może nalegać na to, by zobaczyć Ukrainę w UE. Nie może jednak przemilczeć, że jego kraj nie wyjdzie z kryzysu bez Rosji, zarówno gospodarczo jak i politycznie. Przy czym uzależnienie Kijowa od rosyjskiego gazu jest wyłącznie jednym z czynników władzy. Inny wyniknie z interesów państw Unii. Musi im się udać szpagat między Kijowem i Moskwą. Chwilowo wygląda to jak kwadratura koła"
Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle
red. odp.: Elżbieta Stasik