Miedwiediew powiedział to w programie "Pozner" wyemitowanym wieczorem przez telewizję Kanał 1. Ten cotygodniowy program, prowadzony przez jednego z najbardziej znanych rosyjskich dziennikarzy Władimira Poznera, jest jedyną audycją publicystyczną w państwowych stacjach telewizyjnych nadawaną na żywo i bez żadnej cenzury. 78-letni Pozner zawsze sam zaprasza swoich gości i sam decyduje o tym, o czym będzie z nimi rozmawiać. Premiera zaprosił w zeszły poniedziałek, skrytykowawszy go wcześniej za sposób, w jaki został wybrany na przewodniczącego partii Jedna Rosja (jednomyślnie, w głosowaniu jawnym i bez kontrkandydata). Miedwiediew zaproszenie przyjął. Pozner przyznał, że był tym zaskoczony. Ujawnił również, że poprzedni premier Władimir Putin odmówił udziału w jego programie. "Jest tylko jeden człowiek, który..." - Jest tylko jeden człowiek, który może wydawać dyspozycje rządowi - prezydent. Wszyscy pozostali ludzie w najlepszym wypadku są jego doradcami - oznajmił Miedwiediew, odnosząc się do opinii komentatorów, że po przejściu do Administracji Prezydenta wielu członków poprzedniego rządu prawdziwe centrum decyzyjne także w sprawach będących w kompetencji rządu znajduje się na Kremlu. Premier przypomniał, że swego czasu był zastępcą szefa, pierwszym zastępca szefa i szefem Administracji Prezydenta oraz że przez cztery lata pełnił też sam urząd prezydenta. - Nie mogę sobie przypomnieć nawet jednego przypadku, by ktoś z Administracji Prezydenta kierował rządem - powiedział. Miedwiediew oświadczył również, iż "żaden z jego poprzedników na stanowisku szefa rządu, których znał i z którymi współpracował - Putin, Michaił Kasjanow, Michaił Fradkow, Wiktor Zubkow i znów Putin - nie był technicznym premierem, gdyż w Rosji technicznego premiera nie może być z definicji". - Czy naprawdę ktoś sądzi, że premier zanim coś podpisze dzwoni do kogoś i o coś pyta? - oznajmił. Rząd ma "wysoki potencjał" Miedwiediew zapewnił, że samodzielnie wybrał kandydatów do swojego gabinetu, a prezydent ich zatwierdził. - W rządzie nie ma ludzi, którzy pojawiliby się tam w jakikolwiek inny sposób - przekonywał. Jego zdaniem rząd ma "wysoki potencjał". Szef rządu przyznał także, iż partia Jedna Rosja wymaga odnowy, konkurencji wewnętrznej i nowych twarzy. Opowiedział się też za większą elastycznością w karaniu za wykroczenia podczas zgromadzeń publicznych. - Grzywny pieniężne powinny być wyższe, ale nie ogromne. Za zbędne uważam natomiast kary długiego, 15-dniowego aresztu - powiedział. Duma Państwowa, izba niższa parlamentu Rosji, zamierza uchwalić w tym tygodniu kontrowersyjną ustawę drastycznie zaostrzającą kary pieniężne za łamanie przepisów o zgromadzeniach publicznych. Zainicjowany przez Jedną Rosję projekt tego aktu prawnego zakłada, że kara grzywny za naruszenie ustawy o zgromadzeniach publicznych - zebraniach, wiecach, demonstracjach, pochodach i pikietach - zostanie podniesiona z 5000 do 1 mln rubli (ze 160 do 32200 dolarów) dla osób fizycznych oraz z 50 tys. do 1,5 mln RUB (z 1600 do 48300 USD) dla osób prawnych. Projekt jest odpowiedzią na starcia opozycjonistów protestujących przeciwko powrotowi Putina na Kreml z policją, do których doszło w Moskwie 6 maja, w przededniu zaprzysiężenia prezydenta. Rannych zostało ponad 70 osób, w tym około 30 policjantów.