Przedstawiając w niemieckim Bundestagu informację rządu przed szczytem G-20 w meksykańskim Los Cabos Merkel podkreśliła, że w tych dniach, gdy UE zmaga się z najcięższym kryzysem, oczy całego świata zwrócone są na Niemcy, największą gospodarkę w Europie. - Wszystkim tym, którzy w tych dniach w Los Cabos będą spoglądać na Niemcy, oczekiwać od nas rozwiązania, którzy chcą Niemcy przekonać do euroobligacji, funduszy stabilizacyjnych, przekazania kolejnych miliardów i wielu innych rzeczy mówię: Tak, Niemcy są silne, są motorem gospodarki i kotwicą stabilności w Europie (...) Ale wiemy też, że siła Niemiec nie jest nieskończona i nieograniczona. Dlatego ponosimy odpowiedzialność za to, byśmy wiarygodnie oceniali naszą siłę - powiedziała. - Wszystkie wysiłki, pakiety i działania, których się od nas żąda spełzną na niczym, gdy stanie się jasne, że są ponad niemieckie siły - oceniła. "Pozornie łatwe" rozwiązania, proponujące wspólną odpowiedzialność za długi są "kontrproduktywne" i stanowiłyby powtórkę błędów z przeszłości. Jak dodała, nie należy przeceniać własnych możliwości, ale "krok po kroku iść w kierunku unii politycznej" w Europie. Kryzys w strefie euro będzie jednym z głównych tematów szczytu G-20, który odbędzie się 18 i 19 czerwca. Oczekuje się, że USA i kraje o gospodarkach wschodzących ponownie zażądają od Niemiec bardziej zdecydowanej walki z kryzysem, w tym programów stymulowania wzrostu gospodarczego. Berlin forsuje tymczasem politykę konsolidacji narodowych finansów. Merkel powtórzyła w czwartek, że jednakowo ważnymi filarami walki z kryzysem są konsolidacja finansów publicznych oraz wzrost gospodarczy, który jednak nie będzie finansowany nowymi długami. - Kryzys możemy pokonać, gdy zaczniemy od jego korzeni: nadmiernego zadłużenia oraz słabości konkurencyjnej niektórych państw członkowskich, jak również niewystarczającej wiarygodności i gotowości Europy do przestrzegania własnych reguł - podkreśliła. - Trzeba nadrobić to, czego w przeszłości zaniechano i przerwać błędne koło coraz większych długów oraz niedotrzymywanych reguł - dodała. - To będzie męczące, bolesne długotrwałe. To będzie herkulesowe zadanie, ale jest ono konieczne. Wszystko inne byłoby mydleniem oczu, które szybko przysporzyłoby jeszcze więcej problemów - oceniła Merkel. Oceniła też, że należałoby umożliwić "więcej obiektywnej kontroli w UE", np. nad sektorem bankowym. - Nie miałabym nic przeciwko, gdyby w przyszłości Europejski Bank Centralny odgrywał mocniejszą rolę poprzez przyznanie mu uprawnień kontrolnych, które chroniłyby nas przed tym, by wpływy narodowe odwlekały rozwiązywanie naszych problemów - powiedziała niemiecka kanclerz. Podkreśliła, że sama strefa euro nie może stworzyć przesłanek trwałego wzrostu gospodarczego i dobrobytu na świecie. - Cała G-20 ponosi odpowiedzialność i wszyscy muszą podjąć wysiłki. Wszyscy musimy oprzeć się pokusie finansowania wzrostu poprzez większe zadłużenie - dodała, podkreślając konieczność konsolidacji finansów, a także regulacji rynków finansowych. Wystąpienie Merkel ostro skrytykowała opozycyjna niemiecka socjaldemokracja. Szef frakcji SPD Frank-Walter Steinmeier podkreślił, że koncentrując się na oszczędnościach Europa nie wyjdzie z kryzysu. - Nowe fundusze ratunkowe nic nie pomogą, jeśli będziemy dławić wzrost gospodarczy - powiedział. Zdaniem Steinmeiera potrzebne są programy stymulowania wzrostu, jak również opodatkowanie transakcji finansowych. Steinmeier zarzucił Merkel bezczynność w sprawie regulacji rynków finansowych. - Gdzie są niemieckie propozycje, inicjatywy i pionierskie rozwiązania dotyczące regulacji rynków finansowych? Gdy 80-milionowy kraj, najsilniejsza gospodarka w Europie nie chce pójść odważną droga do przodu, to kto ma spełniać tę rolę? - powiedział.