Do tej pory tylko inne obywatelstwo męża lub żony było problemem w byciu białoruskim dyplomatą. Od czwartku również jakikolwiek dokument uprawiający do pobytu za granicą jest już poważną przeszkodą dla potencjalnych kandydatów. Przewiduje to dekret podpisany przez Alaksandra Łukaszenkę. Dyktator z Mińska zdecydował, że chcący podjąć pracę w dyplomacji kategorycznie nie może posiadać jakichkolwiek dokumentów wydanych przez inne państwo. Również rodzina kandydata do pracy w dyplomacji nie może posiadać zezwoleń na pobyt w danym kraju czy innych dokumentów uprawiających do stałego pobytu za granicą. Białoruś: Łukaszenka zmienia prawo. Dyplomatów przetestuje wykrywaczem kłamstw Wspomniany zakaz dotyczy nie tylko męża lub żony, ale także rodzeństwa, dzieci (także tych adoptowanych), rodziców - zarówno biologicznych jak i zastępczych - oraz dziadków. Decyzja o przyjęciu do służby lub jej kontynuacji ma być podejmowana przez Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB). Każdy starający się o pracę w dyplomacji będzie musiał przejść badania wariografem. Natomiast osoby, które są już zatrudnione, a członkowie ich rodzin są w posiadaniu zakazanych dokumentów, prawdopodobnie zostaną zwolnione. Władze Białorusi zabierają swoim obywatelom dokumenty Według wcześniejszego prawa każdy obywatel Białorusi posiadający zezwolenie na pobyt w innym państwie lub mający Kartę Polaka musiał zgłosić ten fakt. Zdarzały się przypadki, kiedy posiadacze takich dokumentów byli wzywani przez władzę, która zmuszała ich do oddania zaświadczeń umożliwiających życie poza granicami kraju. Władze Białorusi podkreślają, że zmiany w prawie są odpowiedzią na zmieniającą się sytuację międzynarodową, a także podejście Łukaszenki do organizacji pracy w organach dyplomatycznych. Źródło: Nasza Niwa *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!