Ludkowski kandydatem na wicemera Wilna
- Artur Ludkowski, dyrektor Domu Kultury Polskiej w Wilnie, jest kandydatem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (WAPL) na stanowisko wicemera Wilna - poinformowała w piątek przewodnicząca wileńskiego oddziału AWPL Wanda Kuzmina.
Jeżeli rada stołeczna w poniedziałek na swym pierwszym posiedzeniu zatwierdzi kandydaturę partii polskiej, Ludkowski będzie pierwszym Polakiem w historii niepodległej Litwy, który obejmie tak wysokie stanowisko we władzach Wilna.
35-letni Artur Ludkowski, z wykształcenia ekonomista, od sześciu kieruje Domem Kultury Polskiej. Jest osobą dobrze znaną w środowisku polskim na Litwie. Nie jest członkiem AWPL, ale z ramienia tej partii przed czterema laty po raz pierwszy został radnym Wilna. W wyborach samorządowych 25 lutego startował również z listy AWPL.
Akcja, która w wyborach samorządowych w Wilnie zdobyła sześć mandatów w 51-osobowej radzie, utworzyła koalicję rządzącą wspólnie z Partią Porządek i Sprawiedliwość zdymisjonowanego prezydenta Litwy Rolandasa Paksasa (14 mandatów) i Litewską Partią Socjaldemokratyczną (sześć mandatów).
Zgodnie z umową koalicyjną, podpisaną w środę, merem Wilna ma zostać przedstawiciel partii Paksasa, a stanowiska wicemerów mają objąć przedstawiciele AWPL i socjaldemokratów.
Najwięcej obaw wśród litewskich polityków wzbudzała obawa, że po tym, gdy Partia Porządek i Sprawiedliwość zdobyła najwięcej mandatów w radzie Wilna i weszła w skład koalicji rządzącej, merem stolicy zostanie Rolandas Paksas.
Podczas piątkowej konferencji prasowej Paksas poinformował, że zrzeka się tego stanowiska. Ogłosił, że kandydatem jego partii na mera jest radny Juozas Imbrasas.
- Zrzekam się kandydowania na stanowisko mera. Jako byłemu prezydentowi pasować mi będzie też miejsce zwykłego radnego. (...)Najważniejsze, że będzie realizowany nasz program "- powiedział Paksas.
Parlament Litwy usunął Paksasa ze stanowiska prezydenta kraju w kwietniu 2004 roku, uznając, że jest winien w trzech zarzucanych mu sprawach: przyznania litewskiego obywatelstwa rosyjskiemu biznesmenowi Jurijowi Borisowowi w zamian za fundusze na kampanię wyborczą, naruszenia tajemnicy państwowej i ingerowania w proces prywatyzacji. Później Sąd Najwyższy uniewinnił go od zarzutu naruszenia tajemnicy państwowej.
INTERIA.PL/PAP