Jak napisał Rishi Sunak, "opinia publiczna słusznie oczekuje, że rząd będzie prowadzony właściwie, kompetentnie i poważnie". "Rozumiem, że może to być moja ostatnia praca ministerialna, ale wierzę, że te standardy są warte walki i dlatego składam rezygnację" - dodał na Twitterze. Natomiast Sajid Javid przekazał: "Rozmawiałem z premierem, aby zaoferować moją rezygnację jako ministra zdrowia i opieki społecznej. To był ogromny przywilej służyć w tej roli, ale żałuję, że nie mogę dłużej kontynuować jej z czystym sumieniem". Zwrócił się też do Johnsona słowami: "Ton, jaki nadajesz jako lider i wartości, które reprezentujesz, są odzwierciedleniem twoich kolegów, twojej partii i ostatecznie kraju". Ocenił, że "konserwatyści w swoim najlepszym wydaniu są postrzegani jako chłodni decydenci, kierujący się silnymi wartościami". "Może nie zawsze byliśmy popularni, ale byliśmy kompetentni w działaniu w interesie narodowym. Niestety, w obecnych okolicznościach opinia publiczna dochodzi do wniosku, że nie jesteśmy teraz ani jednym, ani drugim" - napisał Javid w liście. Molestowanie seksualne w Partii Konserwatywnej. Johnson miał wiedzieć i awansować sprawcę Jak podaje agencja Reutera, rezygnacja ministrów ma związek z aferą wokół Christophera Pinchera, posła Partii Konserwatywnej kierowanej przez Johnsona. Jako tzw. zastępca whipa był odpowiedzialny za dyscyplinę w ugrupowaniu, lecz 30 czerwca na jaw wyszło, że miał molestować seksualnie dwóch mężczyzn w prywatnym klubie, będąc mocno pijanym. Pincher przyznał się do "niewłaściwych zachowań" i złożył rezygnację z funkcji zastępcy whipa, ale niebawem pojawiły się informacje o kolejnych takich sytuacjach. Ponadto po kilku dniach okazało się, że Boris Johnson najpewniej wiedział o oskarżeniach wobec konserwatysty, a mimo to awansował go w lutym, a jeszcze wcześniej - w 2019 r. - przekazał mu fotel wiceministra spraw zagranicznych. Opozycja: Rząd Borisa Johnsona upada Reuters przypomina, że Sunak i Javid wcześniej wspierali Johnsona po tym, jak media informowały o imprezach w rezydencji premiera na Downing Street organizowanych w trakcie lockdownów. O porzuceniu resortowych posad poinformowali kilka minut po tym, jak brytyjski premier udzielił wywiadu. Przyznał w nim, że nie powinien był mianować Pinchera zastępcą whipa w związku z doniesieniami o jego ekscesach. Sytuację pogarszały mało wiarygodne i - jak wszystko wskazuje - nieprawdziwe wyjaśnienia, które składał w tej sprawie rzecznik premiera. Najpierw deklarował, że Johnson całkiem o tym nie wiedział; później, że nie wiedział jedynie o zarzutach, a słyszał tylko pogłoski, a wreszcie, że został zdawkowo poinformowany o zarzutach. Na razie nie wydaje się, by wszyscy członkowie rządu porzucili resortowe posady. Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss zadeklarowała, że jest "w stu procentach za premierem". Głos zabrała także opozycja. Jak ocenił lider Partii Pracy Keir Starmer, "jest jasne, że ten rząd teraz upada". Przypomniał też o wszystkich "obrzydliwościach, skandalach oraz porażkach" gabinetu Johnsona. Na Twitterze ocenił też, że rządząca formacja jest skorumpowana. Boris Johnson jest liderem Partii Konserwatywnej i szefem rządu Wielkiej Brytanii od drugiej połowy lipca 2019 roku.