Konserwatyści grożą zerwaniem z Republikanami
Amerykańscy konserwatyści religijni, zniechęceni obecnymi kandydatami Partii Republikańskiej na prezydenta, których uznają za zbyt liberalnych, grożą utworzeniem własnego stronnictwa i wystawieniem swojego kandydata do Białego Domu.
Przesądziłoby to wynik przyszłorocznych wyborów na korzyść kandydata Demokratów, którym - według dotychczasowych przewidywań, opartych na sondażach - będzie najprawdopodobniej senator Hillary Clinton.
W poniedziałek wieczorem czołowy działacz religijnej prawicy James Dobson, przewodniczący organizacji Focus on Family (Rodzina przede wszystkim), ponowił tę groźbę w popularnym programie telewizji Fox News "Hannity & Colmes".
W zeszłym tygodniu Dobson i inni działacze z kręgu protestanckich fundamentalistów zapowiedzieli w Idaho, że mogą utworzyć własną partię.
Ich największe zastrzeżenia budzi faworyt w republikańskim wyścigu do nominacji Rudy Giuliani. Będąc burmistrzem Nowego Jorku dał się poznać jako zwolennik prawa do aborcji. Jest też dwukrotnie rozwiedziony.
Inni kandydaci - senator John McCain, były gubernator Massachusetts Mitt Romney oraz były senator i aktor Fred Thompson - też nie cieszą się zaufaniem prawicy.
Dobson podkreślił, że członkowie jego organizacji na pewno nie będą głosować na kogoś, kto lekceważy sobie los nienarodzonych dzieci i którego prywatne życie przeczy wartościom religijnym.
Prowadzący poniedziałkowy program Sean Hannity - ultrakonserwatywny komentator Fox News - bronił Giulianiego, przypominając, że złagodził on swoje stanowisko w sprawie aborcji i przyrzekł, że jako prezydent mianuje do Sądu Najwyższego konserwatywnych sędziów.
Ostrzegł też Dobsona, że jeżeli religijna prawica nie poprze kandydata Republikanów, to - według ośrodka badania opinii publicznej Rassmussen Center - Hillary Clinton zdecydowanie wygra przyszłoroczne wybory, różnicą 15 procent głosów.
Dobson nie obiecał jednak, że jego zwolennicy zrezygnują z planów założenia własnej partii.
INTERIA.PL/PAP