Amerykańskie media zwracają uwagę, że przez wiele miesięcy kampania prezydencka Romney'a mogła uchodzić za przykład dyscypliny. Były gubernator Massachusetts konsekwentnie i skutecznie "punktował" prezydenta Obamę zarzucając mu niedotrzymywanie obietnic wyborczych i obarczając go winą za słabą kondycję gospodarki. Jednak w ostatnich tygodniach nie ustrzegł się wypowiedzi, w tak politycznie ważnych sprawach jak polityka imigracyjna i opieka zdrowotna, które wywołały zakłopotanie nawet jego zwolenników. "Romney marnuje historyczną okazję" Dziennik "Wall Street Journal", którego opinie są swoistym barometrem odczuć czołowych kół konserwatywnych, najlepiej podsumował te nastroje zarzucając sztabowi Romney'a, że "powoli marnuje historyczną okazję". "Pozycja Obamy osłabła w rezultacie trzeciego już osłabnięcia wzrostu gospodarczego w ciągu ostatnich 3 lat, ale Romney nie był w stanie tego wykorzystać, a już na pewno jest w defensywie" - stwierdził "Wall Street Journal". Spór o imigrantów W ubiegłym miesiącu Romney usiłował bez powodzenia konkretnie odpowiedzieć na rozporządzenie Obamy wstrzymujące deportację z USA tysięcy dzieci nielegalnych imigrantów. Romney ma w tej kwestii wyjątkowo trudną sytuację bowiem musiałby zaproponować reformę ustawodawstwa imigracyjnego, która mogłaby zagrozić dużej przewadze Obamy wśród czarnych wyborców i Latynosów i równocześnie nie rozwścieczyć konserwatystów stanowiących trzon jego zwolenników. Kłopotliwe zdjęcia z urlopu Ale to nie jedyne problemy republikańskiego kandydata. Zdaniem wielu analityków, decyzja Romney'a udzielenia sobie urlopu w ub. tygodniu w jego położonej nad jeziorem posiadłości w stanie New Hampshire, również była poważnym błędem. W mediach pojawiły się zdjęcia - jak podkreślano - multimilionera Romney'a jeżdżącego na skuterze wodnym z jego żoną Ann. Skłoniły one niektórych Republikanów do wygłaszania opinii, że ich kandydat zaprzepaścił szansę uderzenia w bardziej patriotyczne tony (4 lipca przypadało najważniejsze amerykańskie święto - Dzień Niepodległości - red.). Zamiast tego - argumentują - Romney dostarczył jedynie amunicji ludziom Obamy, którzy będą mogli teraz mówić: proszę, oto beztroski, bogaty Republikanin, nie wczuwający się w problemy większości Amerykanów (a zwłaszcza klasy średniej, o której przychylność zabiegają obaj kandydaci). "Nie sądzę nawet, że była to jego wina. To wina jego doradców. To oni powiedzieli mu: 'Och, nie ma sprawy. Weź sobie tydzień wolnego'. A my nie możemy marnować nawet tygodnia, musimy ratować kraj" - powiedziała konserwatywna komentatorka radiowa Laura Ingraham. Chwiejna postawa wobec "Obamacare" Konserwatystów zaniepokoiła też chwiejna postawa Romney'a wobec reformy systemu opieki zdrowotnej prezydenta Obamy, nazywanego "Obamacare". Sąd Najwyższy USA orzekł, że reforma jest zgodna z konstytucją. Większość sędziów stanęła na stanowisku, że opłaty związane z tym programem powinny być egzekwowane w ramach uprawnień Kongresu nakładania nowych podatków. Byłby to więc w istocie nowy podatek. Umożliwiłoby to Republikanom zarzut, że plan Obamy sprowadza się do podwyżki podatków. Jednak w ub. poniedziałek jeden z czołowych doradców Romney'a, Eric Fehrnstrom, oświadczył, że zdaniem Romney'a reforma Obamy przewiduje "kary", a nie podatki. Przypomniał, że w ramach podobnego planu opieki zdrowotnej dla stanu Massachusetts (który Romney, ówczesny gubernator tego stanu, poparł), osoby nie posiadające ubezpieczenia zdrowotnego byłyby obciążane opłatą uważaną za karę, a nie za podatek. Wypowiedź ta postawiła Romney'a w opozycji wobec stanowiska przywódców Republikanów w Kongresie i wielu republikańskich wyborców. W ub. środę Romney zmienił zdanie w wywiadzie dla CBS. "Orzeczenie Sądu Najwyższego jest ostateczne a jego stanowisko jest takie, że reforma Obamy jest podatkiem. Tak więc, jest podatkiem. Sąd uznał, że jest on zgodny z konstytucją. Tak więc jest podatkiem i jest zgodny z konstytucją" - powiedział. Zdaniem wielu Republikanów, wikłając się w dyskusje na ten temat Romney jedynie przypomina wyborcom, że popierał podobny plan w Massachusetts a ponadto odwraca uwagę od kwestii bezrobocia i stanu gospodarki - najważniejszych słabych punktów Obamy. Przyznał to otwarcie konserwatywny komentator radiowy Rush Limbaugh, który powiedział, że dyskutowanie czy reforma Obamy przewiduje kary, czy podatki, jest stratą czasu. "Jeżeli dalej tak pójdzie, to stracimy wszystko" - oświadczył. "Eksport" miejsc pracy za granicę. Dotkliwe zarzuty Sztab Romney'a popełnił kolejny błąd reagując na zarzuty ludzi Obamy, że kandydat Republikanów podczas swej kariery w biznesie, konkretnie w firmie Bain Capital, brał udział w tzw. outsourcingu, czyli "eksporcie" amerykańskich miejsc pracy za granicę. Jest to zarzut, w okresie wysokiego bezrobocia i słabej koniunktury w gospodarce, wyjątkowo dotkliwy. Odpowiedzią sztabu Romney'a było bezskuteczne, ale nagłośnione przez media, domaganie się od dziennika "Washington Post" sprostowania artykułu na ten temat. W rezultacie sprawa działalności Romney'a w Bain Capital zyskała jeszcze większy rozgłos. Wszystkie te wpadki spowodowały apele niektórych środowisk konserwatywnych o zmianę składu osobowego sztabu Romney'a. Najgłośniej domaga się ich znany magnat prasowy Rupert Murdoch, którego poparł były szef koncernu General Electric Jack Welch. Jednak, jak dotychczas, nie ma oznak aby Romney planował takie zmiany. Stratedzy republikańscy są zdania, że każda kampania ma swoje lepsze i gorsze okresy a różnice między Romney'em i Obamą są - według sondaży - niewielkie.