- Możemy mieć swoje preferencje, ale powinniśmy powiedzieć: my chcemy dobrych, bardzo dobrych relacji z Ameryką bez względu na to, kto będzie stał na jej czele - powiedział Komorowski. - Każdy z tych kandydatów jest w takim samym stopniu pewnym wyzwaniem - ocenił prezydent. - Jest pytanie, czy będzie realizowana zapowiedź obecnego prezydenta (Baracka) Obamy, który przy otwartym mikrofonie obiecywał poprzedniemu prezydentowi Rosji, że po wyborach to on będzie bardziej spolegliwy w kwestiach relacji NATO-Rosja, pytanie co to znaczy, ale warto o tym pamiętać - dodał. Komorowski uważa, że warto też zadawać pytania, na ile wyborcze deklaracje kandydata Republikanów Mitta Romney'a będą zgodne z polskimi interesami, a na ile były tylko przedwyborczymi hasłami. Dlatego, jak mówił, warto zachować pewien dystans. - Każdy, kto wygra (w wyborach) będzie dla nas bardzo ważnym punktem odniesienia w polityce światowej, naszą rolą będzie zabiegać o to, aby Stany Zjednoczone nie wycofywały się politycznie i militarnie z Europy - zapowiedział Komorowski. Prezydent dodał, że "nie wypada uczestniczyć w kampanii amerykańskiej tak wprost", ale musi powiedzieć, że okazało się, iż trochę uczestniczy. - Okazało się, że w niewielkiej mierze, ale jednak, fakt kontaktu z polskim prezydentem jest rozgrywany w ramach kampanii wyborczej na prezydenta Stanów Zjednoczonych jako element, który ma być pozytywny w odbiorze nie tylko w oczach Polaków mieszkających tam, ale także Amerykanów - powiedział. Jak wyjaśnił, w kampanii pojawiły się zdjęcia, na których jest Obama i on. - W reklamówce pana (Mitta) Romney'a także się znalazłem - dodał. We wtorek 6 listopada Amerykanie wybiorą prezydenta, nowy Kongres, gubernatorów, legislatury stanowe i lokalne, a także rozstrzygną w plebiscytach powszechnych o zatwierdzeniu lub odrzuceniu inicjatyw ustawodawczych. W pojedynku prezydenckim startują ubiegający się o reelekcję demokratyczny prezydent Barack Obama i reprezentujący Partię Republikańską Mitt Romney. Kandydatami na wiceprezydentów są: piastujący obecnie to stanowisko Joe Biden i Republikanin Paul Ryan.