Kłopoty niemieckiego polityka
Końcowy etap wizyty w Polsce przewodniczącego niemieckiego Bundestagu Norberta Lammerta obfitował w niespodziewane kłopoty.
Jak podał w niedzielę dziennik "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", liczący 20 lat rządowy niemiecki samolot nie mógł w sobotę wystartować z powodu awarii urządzeń pokładowych.
"Maszyna nie nadawała się do lotu" - czytamy. - Na świecie zdarzają się dużo gorsze rzeczy - skomentował ze spokojem Lammert, przesiadając się z delegacją do samolotu rejsowego. Wcześniej trzy samochody należące do kolumny prezydenta Bundestagu miały w Warszawie wypadek.
Lammert przebywał w Polsce od czwartku na zaproszenie marszałka Sejmu Marka Jurka. Spotkał się m.in. z prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Jarosławem Kaczyńskim.
W relacji z wizyty "FAS" napisał, że stosunki polsko-niemieckie są obecnie "tak splątane", jak nigdy dotąd od czasu zakończenia zimnej wojny. Premier Kaczyński domaga się od niemieckiego rządu wydania oświadczenia zawierającego stwierdzenie, że Niemcy nie mają żadnych roszczeń terytorialnych wobec Polski - pisze gazeta.
"Niemcy zdecydowanie odrzucają takie oświadczenie" - zaznacza "FAS". Niemiecki rząd jest natomiast głęboko przekonany, że pozwy niemieckich wysiedlonych, skierowane w ubiegłym roku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, zakończą się fiaskiem. "Dlatego nie ma żadnego powodu do podejmowania jakichś działań" - powiedział Lammert.
Komentując spotkanie Lammerta z prezydentem Kaczyńskim, "FAS" zwraca uwagę, że polski prezydent nie odrzuca już "zasadniczo" unijnej konstytucji. Konstytucja przyjdzie z pewnością, a jak się ją nazwie, jest właściwie obojętne - miał powiedzieć, według relacji "FAS", Lech Kaczyński. "Lammert uznał to za wyraźny znak pokoju" - czytamy.
INTERIA.PL/PAP