Kerry o deeskalacji kryzysu na Ukrainie: Oczekujemy, że Rosja dokona swego wkładu
W możliwość deeskalacji kryzysu na Ukrainie wierzy Francja. - Oczekujemy, że Rosja dokona swego wkładu, oczekujemy, że nie będziemy musieli nakładać nowych, surowszych sankcji ani stosować innych środków - oświadczył sekretarz stanu USA John Kerry.
Szef amerykańskiej dyplomacji wyraził nadzieję na możliwość osiągnięcia postępu. - Oczekujemy w najbliższych dniach gestów zmierzających do zredukowania napięcia - podkreślił.
Wymienił wśród nich "możliwość zaprzestania ognia". Jak powiedział, wierzy w to, że "Rosja wpłynie na separatystów, aby przystąpili do składania broni, opuścili budynki (które zajmują) i zaczęli stawiać na taką Ukrainę, jaka odpowiada potrzebom jej ludności".
Zaprzysiężony w sobotę nowy prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko podkreślił w swym przemówieniu inauguracyjnym wolę dialogu ze wschodnią częścią kraju, gdzie działają separatyści.
Kerry nazajutrz po obchodach 70. rocznicy lądowania sprzymierzonych w Normandii wypowiadał się w bretońskim Saint-Briac-sur-Mer na zachodzie Francji, dokąd się udał ze względu na rodzinne powiązania z tą miejscowością.
Wziął udział w rozpoczynających się obchodach rocznicy jej wyzwolenia spod niemieckiej okupacji 15 sierpnia 1944 roku.
Agencja AFP, relacjonując obszernie wizytę Kerry'ego w Saint-Briac-sur-Mer, pisze o ścisłych powiązaniach jego rodziny z Europą. Przodkowie Kerry'ego ze strony ojca wywodzą się z Austro-Węgier; była to żydowska rodzina, która przeszła na katolicyzm i wyemigrowała na początku XX wieku do USA. Jego dziadek ze strony matki, James Forbes, pochodzący z zamożnej amerykańskiej rodziny szkockiego pochodzenia zamieszkałej w Bostonie, prowadził interesy we Francji i miał w Saint-Briac posiadłość.
Matka Johna Kerry'ego, Rosemary Forbes, urodziła się w Paryżu. Podczas wizyty w Saint-Briac amerykański sekretarz stanu wspominał w rozmowie z dziennikarzami, że "była bardzo aktywna na początku II wojny światowej.Po ucieczce w 1940 roku z okupowanego Paryża zajmowała się rannymi żołnierzami jako pielęgniarka. Następnie "uciekła żaglówką z Francji do Portugalii, aby odpłynąć na statku do Ameryki". John Kerry jest też kuzynem byłego francuskiego ministra ochrony środowiska Brice Lalonde'a.