Źródła w irackim wywiadzie powiedziały gazecie, że Teheran ma nadzieję na ogromne zyski z południowoirackich pól naftowych i chce zapobiec zachodnim inwestycjom w rejonie Basry. Brytyjscy i amerykańscy politycy obawiają się wsparcia, jakiego Teheran udziela terrorystom. Jak pisze dziennik, już teraz amunicja i broń, którymi są zabijani i ranieni brytyjscy żołnierze, prawie na pewno pochodzi zza irańskiej granicy oddalonej od Basry o ok. 16 km. Dowódcy wojskowi spodziewają się, że po wycofaniu Brytyjczyków z okolic Basry "wspierane przez Iran milicje przejmą struktury polityczne i siły bezpieczeństwa, podważając cztery lata pracy, która kosztowała życie 129 Brytyjczyków i miliardy funtów" - zauważa brytyjski dziennik. Zdaniem "Daily Telegraph", kluczowym momentem będzie przekazanie administracji nad rejonem Basry irackim władzom i lokalnym politykom. Wielka Brytania utrzymuje na południu Iraku, głównie w Basrze i okolicach, ok. 7 tys. żołnierzy. Przebywający w poniedziałek w Londynie wiceprezydent Iraku Tarik al-Haszimi zapowiedział, że wycofanie brytyjskiego kontyngentu będzie możliwe w ciągu roku, w miarę jak reformowane będą irackie siły zbrojne.