Przedstawiciele władz pojawili się w domu 45-latka w poniedziałek w indonezyjskim mieście Banjarnegara. W jego ogródku odnaleziono kilka płytkich grobów, w każdym z nich znajdowało się po kilka ciał. Indonezja: Szaman przyznał się, że w ogrodzie znajdują się ciała klientów Do zatrzymania doszło, gdy syn jednej z ofiar powiadomił, że dom Tahari był ostatnim miejscem, w którym pojawił się jego ojciec. Lokalizację udało się ustalić na postawie informacji zawartych w telefonie zmarłego. Jak przekazano, rodzina nie miała z nim kontaktu od 24 marca. Według policji odnalezione ofiary były w wieku od 25 do 50 lat. Niektóre osoby miały zostać pochowane nawet sześć miesięcy wcześniej. Jak przekazano, na ciałach zabitych nie odnaleziono śladów świadczących o przemocy. Nie ma jeszcze informacji o tym, czy wszystkie ofiary zostały już zidentyfikowane. W sprawie trwa dochodzenie. Slamet Tahari nie zaprzeczył zarzutom zabójstwa, przyznał, że w ogródku pochowani zostali jego klienci. Mężczyzna w 2019 roku odbywał kawę więzienia w związku z podrabianiem pieniędzy. Za postawione mu obecnie zarzuty - zabicia co najmniej 12 osób - grozi mu kara śmierci. Obiecywał "pomnożenie pieniędzy" i truł klientów W trakcie śledztwa ustalono, że Slamet Tahari reklamował się jako wiejski szaman, który jest w stanie "70 milionów rupii zamienić na 5 miliardów". Służby podejrzewają, że pierwsze ofiary trafiły do niego jeszcze w 2020 roku. Tahari miał mieć wspólnika, który pomagał mu zamieszczać ogłoszenia o "mnożeniu pieniędzy" w sieci. Według policji 45-latek zapraszał klientów do swojego domu na "rytuał", podczas którego podawał im napoje z cyjankiem potasu i środkami uspokajającymi.