Prawie 200 krajów uczestniczących w szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju uzgodniło wspólne stanowisko. Zawarto pierwsze w historii porozumienie, którego uczestnicy wezwali świat do stopniowego odchodzenia od paliw kopalnych. Wielu przedstawicieli państw jest jednak rozczarowanych. W dokumencie nie znalazło się bowiem stwierdzenie o wycofaniu się z korzystania z ropy i węgla. COP28: Pierwsza taka deklaracja Po 13 dniach intensywnych rozmów i i negocjacji przedstawicielom niemal 200 państw udało się ostatecznie dojść do porozumienia. Zatwierdzono pierwsze w historii wspólne wezwanie do odchodzenia od wykorzystywania paliw kopalnych. To one są powszechnie uważane za głównego "winowajcę" ocieplenia klimatu. Jest to pierwsza tego typu wspólna deklaracja światowych rządów. Porozumienie wzywa państwa świata do "odchodzenia od paliw kopalnych w systemach energetycznych w sposób sprawiedliwy i uporządkowany, przyspieszenia działań w tej krytycznej dekadzie, tak aby osiągnąć zerową emisję netto do 2050 roku". W deklaracji zawarto również wezwanie do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 43 proc. do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 2019 roku. Dokument nie wzywa jednak do całkowitego wycofania się z wykorzystywania paliw kopalnych - a o to walczyło wiele rządów. Zapowiedź nowego świata? Reprezentujący USA John Kerry powiedział, że zawarte porozumienie to dająca nadzieję oznaka globalnej współpracy "w rozdzieranym konfliktami świecie". Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen chwaliła z kolei zawarty w Dubaju konsensus jako zapowiedź "nowego świata, który nie będzie potrzebował węgla lub ropy": "Dzisiejsze porozumienie oznacza początek post-kopalnej epoki" - stwierdziła szefowa KE. Wtórował jej holenderski minister klimatu Rob Jetten, który w serwisie społecznościowym X napisał, że jest to "ważny moment", który daje nadzieję na utrzymanie limitu ocieplenia o 1,5 st. C w porównaniu z czasami sprzed epoki przemysłowej: "Po raz pierwszy świat rozmawia o odsunięciu się od paliw kopalnych. Ambitniejsze cele byłyby lepsze, ale 1,5 stopnia [Celsjusza ocieplenia - red.] pozostaje w zasięgu" - napisał Rob Jetten. Wyspiarze się nie cieszą Entuzjazmu przedstawicieli krajów rozwiniętych nie podzielają reprezentanci państw wyspiarskich, które w największym stopniu odczuwają skutki ocieplenia klimatu. Koalicja tych krajów już na etapie negocjacji miała "duże obawy", ponieważ brakowało im pokreślenia konieczności zakończenia korzystania z paliw kopalnych. Przedstawicielka Samoa Anne Rasmussen powiedziała, że "nie było ich w pokoju", gdy zatwierdzano umowę. Reprezentujący Wyspy Marshalla John Silk krytykował porozumienie w obrazowy sposób: Również przedstawiciele organizacji pozarządowych twierdzą, że deklaracja nie idzie tak daleko jak powinna. Według Greenpeace odejście od paliw kopalnych nie będzie możliwe do przeprowadzenia w "uczciwy i szybki sposób". Czy to faktycznie przełom? Chociaż porozumienie zawarte w Dubaju jest pierwszym takim w historii, Jean Su z organizacji Centrum Różnorodności Biologicznej twierdzi, że zieją w nim "przepastne dziury", umożliwiające dalsze wykorzystywanie paliw kopalnych. Przykładowo: deklaracja dotyczy jedynie wykorzystania paliw kopalnych w energetyce, a nie w obszarach przemysłowych, jak na przykład produkcja tworzyw sztucznych lub nawozów. Obawy ekspertów budzą też niektóre zapisy dokumentu. Jednym z nich jest stwierdzenie, że "paliwa przejściowe mogą odgrywać rolę w ułatwianiu transformacji energetycznej". Jean Su obawia się, że może chodzić o gaz ziemny, co mogłoby wielu krajom umożliwić dalsze korzystanie z niego po 2050 roku. Gaz ziemny to paliwo kopalne i efektem jego spalania są gazy cieplarniane. W rozpoczętym 30 listopada szczycie klimatycznym w Dubaju wzięło udział ponad 88 tys. osób, w tym rekordowa ilość lobbystów reprezentujących przemysł paliw kopalnych - napisała agencja AFP. Źródło: AFP, Guardian, BBC *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!