Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Gyurcsany: Stawką jest demokracja

Socjalistyczny premier Węgier Ferenc Gyurcsany, którego ustąpienia domaga się opozycja, oświadczył w środę, że w obecnej sytuacji na Węgrzech stawką jest demokracja.

/AFP

Po przegranych w niedzielę przez rządzącą koalicję wyborach do władz lokalnych Gyurcsany zapowiedział, że w piątek podda się w parlamencie głosowaniu nad wotum zaufania wobec swojej osoby i rządu. Przywódca opozycyjnego Fideszu Viktor Orban wezwał jednak rządzącą Węgierską Partię Socjalistyczną do zainicjowania odsunięcia Gyurcsanya do godz. 13 w czwartek, bo inaczej wyprowadzi ludzi na ulice.

- Jeśli partia parlamentarna kwestionuje prawo większości parlamentarnej do rządzenia i domaga się zaakceptowania jej dyktatu, bo inaczej wyprowadzi zwolenników na ulice (...), to stawką jest demokracja - oświadczył premier w wywiadzie, opublikowanym w środowym dzienniku "Nepszava".

- Największa partia opozycyjna (centroprawicowy Fidesz) i jej przywódca są przepełnieni żądzą zemsty. Nie mogą się pogodzić z tym, że nie są w rządzie, i usiłują wrócić do władzy bez demokratycznego mandatu - oświadczył Gyurcsany.

Zdaniem premiera, w obecnej sytuacji "stawką nie jest to, kto zostanie premierem, ani przetrwanie rządu, tylko konstytucyjny, parlamentarny ustrój".

- Prawowity parlament nie może być szantażowany spoza parlamentu. To byłby koniec trzeciej republiki (węgierskiej) - ostrzegł Gyurcsany.

Premier wyraził przekonanie, że mimo protestów konieczne jest wdrożenie programu reform. Jak przyznał, pierwszy rok będzie ciężki, "ale już 2008 będzie rokiem spokoju, 2009 - wzrostu, a 2010 - zbierania owoców".

Jest to powód, dla którego - według Gyurcsanya - Fideszowi spieszno do obalenia rządu, gdyż ugrupowanie zdaje sobie sprawę, że został mu na to tylko rok, a w wyborach parlamentarnych w 2010 roku nie będzie mieć dużych szans.

Deficyt budżetowy wyniesie na Węgrzech w tym roku 10,1 proc. produktu krajowego brutto, co jest niechlubnym rekordem w skali całej UE. Zgodnie z zatwierdzonym przez Komisję Europejską planem uzdrowienia węgierskich finansów publicznych, ma do roku 2009 spaść do 3,2 proc. PKB. Realizacja planu wymagać będzie od rządu żelaznej dyscypliny i niepopularnych posunięć. Obniżenie deficytu jest jednym z warunków wejścia do strefy euro.

Przez ponad tydzień przed niedzielnymi wyborami na Węgrzech trwały antyrządowe protesty, wywołane ujawnieniem treści majowego wystąpienia Gyurcsanya na zamkniętym posiedzeniu klubu parlamentarnego socjalistów. Gyurcsany powiedział wówczas, że socjaliści miesiącami okłamywali społeczeństwo co do faktycznego stanu gospodarki i państwa, i wezwał do zaprzestania tych praktyk oraz wszczęcia niepopularnych reform.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także