Graś: Udowodnimy Kownackiemu, że kłamie
Chociażby po to, żeby udowodnić po raz kolejny panu Kownackiemu, chyba szósty czy siódmy, że kłamie, jeśli nie będzie przeciwwskazań, to ujawnimy notatkę z rozmowy Tusk-Rasmussen - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś.
Konrad Piasecki: Chciałby pan zobaczyć prezydenta na ławie oskarżonych Trybunału Stanu?
Paweł Graś: Nie, nie chciałbym zobaczyć żadnego polskiego urzędnika na ławie Trybunału Stanu.
Platforma zrobi cokolwiek, by zrealizować ten scenariusz zapowiedziany przez Zbigniewa Chlebowskiego?
Myślę, że nie.
Myślę, że nie, czy nie?
Raczej nie. W tym sporze chyba byłoby najlepiej, żeby głowę z piasku wyciągnął Trybunał Konstytucyjny i rozstrzygnął sprawę w jedną lub drugą stronę na podstawie konstytucji. Na podstawie analizy polskiego stanu prawnego rozstrzygnął, kto tak naprawdę reprezentuje Polskę za granicą i sprawa byłaby załatwiona.
Czyli to, co powiedział wczoraj szef klubu PO, że to, co zrobił na szczycie NATO prezydent, prowadzi do prostego wniosku, czyli do Trybunału Stanu, to już nieaktualne? Nie będzie prostego wniosku, nie będzie Trybunału?
Atmosfera tego weekendu była bardzo gorąca.
Chlebowski pomachał szabelką i na tym się skończy. Jak zawsze.
Wszyscy oczekiwaliśmy jednak trochę większych sukcesów na szczycie NATO, w związku z tym atmosfera zrobiła się nerwowa. Stąd wiele nerwowych wypowiedzi polityków.
A może to jest tak, że nie macie za co prezydenta stawiać, bo prezydent nie złamał żadnej instrukcji, bo jej po prostu nie było.
Gdyby w prosty, jasny sposób interpretować konstytucję, to jednak za politykę zagraniczną odpowiedzialny jest rząd, a prezydent ma tę politykę i swoje wypowiedzi z rządem konsultować.
Gdzie i kiedy rząd dał prezydentowi instrukcję na szczyt NATO. Co było tą instrukcją? Ta notatka dwustronicowa?
Instrukcją były materiały przesłane do Kancelarii Prezydenta. Natomiast po to z panem prezydentem na szczyt poleciał i minister Sikorski, i minister Klich, żeby na bieżąco politykę rządu prezydentowi komunikować.
Ale jaka była ta polityka rządu? Mieliśmy odwlekać wybór Rasmussena aż do jakiego zakończenia?
Mieliśmy odwlekać wybór Rasmussena aż do momentu, w którym poważni partnerzy NATO-wsy usiądą z nami przy stole i powiedzą: w porządku, coś za coś. Czasem polityka sprowadza się, zwłaszcza w dyplomacji, do prostego targu. A mamy sporo rzeczy, o które w NATO możemy się ubiegać. Są to chociażby instalacje NATO-wskie w Polsce, które wiążą się nie tylko z poprawą bezpieczeństwa, ale też z korzyściami materialnymi i ekonomicznymi. A po drugie to cały szereg spraw personalnych. Wiadomo, że w NATO do obsadzenia są zarówno stanowiska cywilne, jak i wojskowe.
Obejrzyj Kontrwywiad:
No i Turcja je dostała. A może trzeba było zgłosić Radosława Sikorskiego oficjalnie. Wtedy mielibyśmy z czego się wycofywać.
Nie trzeba było zgłaszać Radosława Sikorskiego oficjalnie. Jeśli chodzi o ministra Sikorskiego, została zgłoszona przez Polskę tzw. gotowość, co dawało nam większe i szersze pole manewru.
Ale wiadomo było, że Rasmussen wygra. Kiedy liderzy NATO wchodzili na ten szczyt, było widać, że Rasmussen ma zwycięstwo w kieszeni.
Przypomnę, że media, eksperci, komentatorzy, wielokrotnie najpierw obsadzali Rasmussena na tym stanowisku, potem go detronizowali. Weto Turcji było bardzo poważnym argumentem. Wystarczyło na chwilę się do tego tureckiego głosu przyłączyć.
Dlaczego premier wcześniej, podczas rozmowy z Rasmussenem poparł jego kandydaturę, jak sam Rasmussen twierdzi.
Premier, podczas rozmowy z Rasmussenem, nie poparł jego kandydatury.
Czyli kłamie albo nowy sekretarz NATO, albo prezydent RP.
Uważam strategię Kancelarii Prezydenta, wikłającej głowę państwa i głowę Sojuszu w jakieś wewnętrzne gierki, za absolutnie skandaliczną. Po pierwsze powoływanie się przez pana prezydenta na to, że od premiera obcego państwa, i w dodatku kandydata, usłyszał, że rzekomo ten ma poparcie Donalda Tuska, jest żadnym argumentem. To po pierwsze.
No ale jeśli usłyszał, to mógł zostać przekonany tym argumentem.
Pan prezydent powinien wsłuchiwać się w stanowisko polskiego rządu, a nie duńskiego, holenderskiego, czy jakiegokolwiek innego.
To polski rząd mógł odebrać w nocy telefon od prezydenta.
Polski rząd nie musiał odbierać w nocy telefonu od prezydenta, dlatego, że było już po sprawie. Pan prezydent udzielił poparcia Duńczykowi w czasie kolacji o godzinie 19:00 i o 1:00 w nocy nie było już o czym rozmawiać.
Do telefonu za sekundę przejdziemy. Tylko zakończmy ten wątek Rasmussena. Czy rząd ujawni tę notatkę z rozmowy Tusk-Rasmussen?
To nie jest dobry pomysł.
Dobrych pomysłów i dobrego stylu w ten weekend w ogóle zabrakło.
To nie jest dobra idea, żeby ujawniać dokumenty dyplomatyczne. Ale jeśli rzeczywiście trzeba będzie ujawnić ten dokument, tylko po to, żeby udowodnić panu Kownackiemu, że ma w kancelarii bałagan, i przez ten bałagan, przez niekompetencję swoją i swoich urzędników, nie poinformował pana prezydenta o stanowisku rządu, to wtedy być może. Tak jak ujawniliśmy notatki, których rzekomo miało nie być, bo przecież pamiętajmy, że najpierw pan Kownacki, pan Szczygło twierdzili, że w ogóle żadne materiały z MSZ-u do kancelarii nie dotarły. Jak okazało się, że dotarły, jak je ujawniliśmy, to teraz okazuje się, że znowu jest jakaś mityczna notatka.
Ujawnicie notatkę, czy nie?
Więc chociażby po to, żeby udowodnić po raz kolejny panu Kownackiemu, chyba szósty czy siódmy, że kłamie, po analizie prawnej w kancelarii premiera, jeśli nie będzie przeciwwskazań, to ją ujawnimy. Chociaż szczerze mówiąc, ujawnianie notatek z rozmów w cztery oczy między przywódcami państw jest mówiąc delikatnie dyskusyjne.
To teraz wróćmy jeszcze do tego nocnego telefonu. Był telefon prezydenta do któregoś z urzędników premiera?
Tak, pan prezydent dodzwonił się do pana ministra Arabskiego, który w tym czasie oczywiście nie przebywał z premierem, tylko przebywał w Gdańsku.
Zbigniew Chlebowski sugeruje, Janusz Palikot mówi wprost, że prezydent był "nastukany".
Ja nie rozmawiałem w nocy z panem prezydentem, więc nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Co mówi na ten temat Tomasz Arabski?
Proszę pytać pana ministra Arabskiego.
Pan minister Arabski nie spotyka się z dziennikarzami, więc pytam rzecznika rządu.
Do mnie dodzwonił się tylko oficer BOR-u, więc o tym mogę...
I co powiedział?
Szukał połączenia z panem premierem.
No i dlaczego premier nie oddzwonił? Dlaczego nie odebrał telefonu?
Po pierwsze oficerowie BOR-u są od ochrony, a nie od połączeń telefonicznych, to nie jest centrala telefoniczna.
Ale skoro szukają kontaktu z premierem, to chyba można oddzwonić.
Po drugie, naprawdę nie ma w sytuacjach alarmowych i kryzysowych problemów z dodzwonieniem się do pana premiera, skoro wiadomo, gdzie mieszka.
Ale to była sytuacja alarmowa i kryzysowa - szczyt NATO.
Pan premier mieszka w willi premierowskiej na ulicy Parkowej, tam gdzie poprzednio mieszkał pan premier Kaczyński, więc wystarczyło, żeby znaleźć w telefonie numer do rządowej willi.
Panie ministrze, dlaczego premier nie oddzwonił w nocy do prezydenta.
Bo nie było takiej potrzeby.
No może była.
Nie.
Ale skoro walczyliśmy o NATO, skoro walczyliśmy o Sikorskiego, skoro walczyliśmy o instalacje militarne?
Ale tę walkę przegraliśmy o godzinie 19:00. Więc o 1:00 nie było o czym rozmawiać.
Ale przecież premier tego nie wiedział o 1:00 w nocy. Skąd on to wiedział?
Dlatego, że pan premier był wcześniej w kontakcie zarówno z ministrem obrony narodowej, jak i z ministrem spraw zagranicznych. I miał relacje na bieżąco.
Ostatnie pytanie: jaka była wczoraj atmosfera podczas powrotnego lotu samolotem z Pragi?
W przedziale rządowym bardzo dobra.
Ale premier z prezydentem rozmawiali ze sobą?
Nie, pan prezydent przebywał w swojej prywatnej części rządowego samolotu.
No, to pokazuje jaka była atmosfera. Rzecznik rządu Paweł Graś, dziękuję bardzo.