Od miesiąca Woerth pozostaje w centrum uwagi mediów w związku z jego domniemaną rolą w głośnym skandalu polityczno-finansowym - tzw. aferze Bettencourt. Media podejrzewają go, że otrzymał potajemnie od słynnej francuskiej miliarderki, dziedziczki koncernu L'Oreal, kwotę 150 tys. euro, z celu wsparcia kampanii prezydenckiej Nicolasa Sarkozy'ego w 2007 roku. Ministra oskarża się też o podwójny konflikt interesów, gdyż jego żona Florence pracowała dla Liliane Bettencourt w okresie, gdy był on ministrem ds. budżetu, a on sam - piastował jednocześnie z funkcjami ministerialnymi stanowisko skarbnika rządzącej partii UMP. Choć w ostatnich dniach raport generalnej inspekcji finansowej oczyścił Woertha z części zarzutów, nie przerwało to jego złej passy. Nowe zarzuty przeciw niemu wysunął w środę tygodnik satyryczny "Le Canard Enchaine", znany z tropienia politycznych afer. Podobne oskarżenia sformułował jednocześnie inny francuski tygodnik "Marianne". Według tych gazet, Woerth na kilka dni przed odejściem z funkcji ministra ds. budżetu - w marcu b.r. - zgodził się zbyć "za śmieszną cenę" i bez ogłoszenia przetargu państwową działkę w Compiegne (północna Francja), na którym znajduje się tor wyścigów konnych i pole golfowe. "Le Canard Enchaine" podaje, że nabywcą była "zaprzyjaźniona" z Woerthem spółka, która zapłaciła za grunty 2,5 mln euro, czyli - według gazety - cenę dziesięciokrotnie niższą do rynkowej. Minister potwierdził, że doszło do takiej transakcji, ale utrzymuje, że cena była zgodna z wartością działki, gdyż wspomnianych gruntów nie przeznaczono pod budowę mieszkań. Podkreślił, że "nie ma mowy o niedoszacowaniu" tych nieruchomości. Jego zdaniem, przetarg na sprzedaż nie był w tym wypadku konieczny, bo zainteresowana spółka dzierżawiła go już od wielu lat. Woerth nazwał te nowe oskarżenia pod swoim adresem "banialukami". "Naprawdę, wystarczy już tego. To jeszcze jeden dowód, że za każdym razem, kiedy ktoś może mi +dokopać+, robi to" - żalił się w środę minister przed mikrofonem radia Europe 1, nawiązując do serii ostatnich ataków pod swoim adresem. Dzień wcześniej Woerth, pod naciskiem podejrzeń o konflikt interesów w związku z tzw. aferą Bettencourt, oświadczył, że rezygnuje ze sprawowania funkcji skarbnika prezydenckiej centroprawicowej partii UMP. Pozostanie on nadal szefem resortu pracy.