Filipiński pałac prezydencki potwierdził, że wypowiedzenie umowy dostarczono do amerykańskiej ambasady we wtorek na polecenie prezydenta Rodrigo Dutertego. Filipiński sekretarz ds. międzynarodowych Teodoro Locsin napisał na Twitterze, że wiceszef amerykańskiej placówki potwierdził odbiór dokumentu, a rzecznik prezydencki Salvador Panelo poinformował podczas konferencji prasowej, że umowa wygaśnie w ciągu 180 dni. Wypowiedziany traktat Visiting Forces Agreement (VFA), który określa status tysięcy amerykańskich żołnierzy rotacyjnie przebywających na terytorium Filipin, podpisano w 1998 roku. Kraje podpisały również dwa inne traktaty: w 1951 roku o wzajemnej pomocy wojskowej i w 2014 roku o wzmocnionej współpracy obronnej. Ta ostatnia umowa jedynie uzupełnia ustalenia VFA. Filipiny są od wielu lat ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w regionie Azji i Pacyfiku oraz Morza Południowochińskiego. Dziennik "Philippine Daily Inquirer" zauważa, że odkąd w 2016 roku Duterte objął urząd prezydenta, wielokrotnie sugerował, że zamierza zerwać bliskie relacje z Waszyngtonem, zamiast tego zacieśniając więzi z Rosją i Chinami. Duterte wyraził niezadowolenie z nieprzychylnych komentarzy wysokich urzędników USA na temat swojej tzw. wojny z narkotykami, w ramach której szef państwa zachęcił Filipińczyków do zabijania podejrzanych o przestępstwa narkotykowe. Powrót napięć nastąpił w styczniu, po przyjęciu przez Senat USA rezolucji w sprawie sankcji przeciwko członkom filipińskiego rządu, zaangażowanym w wojnę przeciwko narkotykom oraz zatrzymaniu filipińskiej senator Leili De Limy, krytycznej wobec administracji Dutertego. Filipiński prezydent polecił wypowiedzieć umowę, gdy Stany Zjednoczone anulowały wizę jego bliskiego współpracowanika, senatora Ronalda Dela Rosy.