Czesi przeciw amerykańskiej tarczy
O lokalizacji w Czechach radaru będącego częścią amerykańskiej tarczy antyrakietowej powinni zdecydować mieszkańcy w referendum, a nie politycy - podkreślano podczas sobotniej demonstracji w Jincach, niedaleko bazy, w której ma być umieszczony radar.
Większość z prawie 200 uczestników protestu wyraziła sprzeciw wobec projektu umieszczeniu radaru w Czechach. Jeden z mieszkańców wioski Jince, położonej 70 km na południowy zachód od Pragi, przyszedł na demonstrację z amerykańska flagą. - Jestem tu z flagą, aby nie można było powiedzieć, że wszyscy w Jincach są przeciw radarowi - wyjaśnił Alesz Novak. - Ludzie nie mają żadnych informacji, aby mogli się zdecydować, czy są za czy przeciw - dodał.
- Gdy organizowaliśmy akcję protestacyjną, nie wiedzieliśmy dokładnie, gdzie będzie stać radar. Właściwie to i dziś nie wiemy - wyjaśnił jeden z organizatorów protestu Jan Majiczek.
Rząd amerykański zaproponował, aby radar został zlokalizowany około 25 km od wioski, na terenie bazy wojskowej Brdy.
Dwugodzinną demonstrację obserwowało ponad 50 dziennikarzy, w tym korespondenci zagraniczni, m.in. z Rosji i Chin.
Referendum w sprawie lokalizacji elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Czechach chcą będący w opozycji czescy socjaldemokraci. Ich lider Jirzi Paroubek oświadczył w piątek, że "żadna partia polityczna nie ma prawa sama decydować o tak ważnych sprawach". Lokalizację radaru w Czechach odrzucają także komuniści i również proponują rozpisanie referendum.
Premier Mirek Topolanek z konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) uważa natomiast, że do budowy radaru w Czechach wystarczy aprobata obu izb parlamentu i prezydenta Vaclava Klausa.
USA przesłały w styczniu do Pragi oficjalną notę z prośbą o umieszczenie radaru w Czechach. Druga część amerykańskiej tarczy - wyrzutnie rakiet przechwytujących - miałaby się znaleźć w Polsce.
INTERIA.PL/PAP