W administracji prezydenta USA Baracka Obamy coraz większą popularność zyskuje przekonanie, iż jedynymi sposobami na zmuszenie Iranu do porzucenia ambicji nuklearnych są tajne działania i dokładnie wyreżyserowane wywieranie presji gospodarczej - twierdzą anonimowi przedstawiciele amerykańskich władz, na których powołuje się waszyngtoński dziennik. Gazeta pisze o zwrocie w kierunku "bardziej konfrontacyjnego podejścia", które zakłada większą sprzedaż broni potencjalnym rywalom Iranu na Bliskim Wschodzie, w tym Izraelowi i krajom Zatoki Perskiej, oraz coraz bardziej bojowniczą retorykę amerykańskich władz i ich sojuszników. "Sugeruje to pogłębiający się pesymizm ws. perspektyw dialogu z przywódcami Iranu" - dodaje "WP". Częścią tej zmieniającej się amerykańskiej strategii jest wykorzystywanie bezzałogowych samolotów zwiadowczych, takich jak dron RQ-170, który w zeszłym tygodniu spadł na wschodzie kraju, oraz inne tajne działania wymierzone w irański program jądrowy. Przedstawiciele władz USA powiedzieli, że samolot bezzałogowy należał do floty tajnych dronów, które CIA wykorzystuje od kilku lat w ramach kampanii szpiegowskiej wymierzonej w irańskie instalacje jądrowe. Ponieważ maszyna jest teraz w rękach Iranu, pojawiają się obawy, że kraj może poznać słabe punkty technologii zwiadowczej, i przeciwdziałać jej za pomocą własnego systemu obrony. Kolejnym problemem jest to, że m.in. Chiny mogą pomóc Iranowi w zdobyciu danych, które wyjawią historię lotów oraz celów zwiadowczych utraconego dronu. Irańskie władze twierdzą, że samolot bezzałogowy RQ-170, wyprodukowany przez firmę Lockheed Martin, został zestrzelony. Przedstawiciele władz USA zaprzeczają temu, tłumacząc, że doszło do katastrofy samolotu zwiadowczego, ale nic nie wskazuje na to, by nastąpiło to w wyniku działań strony irańskiej.