Clinton słabnie, Obama szykuje się do walki
Według szacunków agencji Associated Press, Barack Obama, po sobotnich deklaracjach, ma obecnie poparcie 276 tzw. superdelegatów na konwencję ogólnokrajową Partii Demokratycznej a Hillary Clinton - ok. 272 (wcześniej podawano 271,5). W konwencji, która odbędzie się w sierpniu w Denver, weźmie udział ok. 800 superdelegatów.
Superdelegaci to działacze partyjni i osoby pełniące oficjalne funkcje wybieralne, którzy automatycznie biorą udział w konwencji i mogą głosować według własnego uznania, niezależnie od wyników prawyborów. Ich obecne deklaracje nie są więc wiążące.
Eksperci spodziewają się teraz masowego napływu superdelegatów do obozu Obamy. Na początku okresu prawyborów, w styczniu br., prawie wszyscy superdelegaci deklarowali poparcie dla byłej Pierwszej Damy.
Obecnie Obama - szacuje AP - posiada głosy 1.863,5 "zwykłych" delegatów a Clinton - 1.697. Do zapewnienia sobie nominacji potrzebnych jest 2.025 głosów delegatów. Oznacza to, że Obamie brakuje jeszcze 161,5 głosów.
Obama powiedział w sobotę na wiecu w Bend, w stanie Oregon, że gotów jest wziąć udział w serii dysput z republikańskim kandydatem do prezydentury, senatorem Johnem McCainem, na temat najpilniejszych wyzwań stojących przec Ameryką. Prawybory w Oregonie odbędą się 20 maja.
Zdaniem Obamy, w listopadowych wyborach nie będzie chodzić o ideologię, czy o to kto jest większym patriotą, ale o "konkretne plany i priorytety".
Pozycja Hillary Clinton wyraźnie słabnie. Dodatkowo jej kampania boryka się z poważnymi problemami finansowymi.
Jednak Clinton nie ustępuje. W sobotę na imprezie wyborczej w Nowym Jorku apelowała: "Zostańcie ze mną, to wielka przygoda. Razem tworzymy historię". Dodała, że "byłoby ekscytujące gdyby po raz pierwszy matka była w Białym Domu".
INTERIA.PL/PAP