- Kilka godzin temu poprosiłam wszystkich ministrów aby złożyli dymisję. W ciągu 72 godzin podejmę decyzję którzy z nich pozostaną, a którzy odejdą - powiedziała Bachelet w wywiadzie dla telewizji Canal 13 udzielonym w środę wieczorem. "Nadszedł czas na zmianę gabinetu" - dodała. Popularność centrolewicowej Bachelet spadła w ostatnich tygodniach do rekordowo niskiego poziomu 31 proc. po ujawnieniu serii skandali korupcyjnych, które wstrząsnęły jej gabinetem. Zaufanie do polityków i czołowych biznesmenów drastycznie spadło w rezultacie skandalu z nielegalnym finansowaniem kampanii wyborczych prawicowych polityków przez jeden z banków. Wyszedł też na jaw skandal z kredytem bankowym i lukratywną transakcją w dziedzinie handlu nieruchomościami, w którą zamieszany był m. in. syn pani prezydent i jej synowa. Bachelet konsekwentnie utrzymywała, że nic nie wiedziała o całej sprawie. Jednak w udzielonym w środę wywiadzie przyznała, że popełniła "poważne błędy" nie reagując natychmiast po tym jak skandal nagłośniły media. Skandale znacznie osłabiły pozycję pani prezydent w okresie, w którym próbuje przeforsować ambitny program reform systemu oświaty, opieki zdrowotnej i walki z bezrobociem. Komentatorzy przypominają że Bachelet wygrała w ub. roku wybory prezydenckie pod hasłami walki z patologiami życia publicznego i nierównościami społecznymi. Większość polityków z Partii Socjalistycznej, do której należy Bachelet, powitała z zadowoleniem jej decyzję o dymisji gabinetu. "Dobre posunięcie, pani prezydent! Rezygnacja oznacza początek nowego etapu" - napisał na Twitterze lewicowy senator Carlos Montes. Reuter podkreśla, że nie jest jasne, który z ministrów pozostanie w składzie gabinetu. Tradycyjnie minister finansów, którym obecnie jest Albetto Arenas, pozostaje na swym stanowisku przez całą czteroletnią kadencję.